Temat: Historyczny monument wróci do Cieszyna
Historyczny monument wróci do Cieszyna
Historyczny monument wróci do Cieszyna


az 04-01-2005 , ostatnia aktualizacja 04-01-2005 19:46

Gotowa jest już postać Ślązaczki. Pomnik znów stanie w Cieszynie. Ma być pamiątką wyzwoleńczych walk Polaków z początku XX wieku.

Pierwszy pomnik powstał w 1934 roku i upamiętniał m.in. uczestników trzech powstań śląskich oraz cieszyńskich legionistów. - Rzeźba miała ponad dwa metry wysokości i stała na ośmiometrowym cokole. Kobieta ubrana w ludowystrójcieszyński w ręku trzymała szablę. Symbolizowała matkę broniącą ziemi. Na cokole umieszczone były nazwy miejscowości, w których walczyli legioniści. Ludzie mówili o pomniku "śląska Nike". We wrześniu 1939 roku Niemcy zburzyli monument. Harcerze uratowali jedynie dwie tablice - mówi Zbigniew Cichomski, przewodniczący komitetu budowy nowego pomnika.

Cieszynianie postanowili pomnik odtworzyć i postawić w pierwotnym miejscu, czyli przed zamkiem Habsburgów. - Dzielnym żołnierzom należy się pamiątka - mówią inicjatorzy.

Postać kobiety jest już gotowa. Powstała w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych. - Odlaliśmy ją z brązu według gipsowego modelu, który zachował się we wrocławskim muzeum - mówi Czesław Loranty, kierownik odlewni w GZUT.

Monument powinien być gotowy w tym roku. Autorem projektu pierwszej Ślązaczki był słynny cieszyński rzeźbiarz Jan Raszka. - Rodzina oddała nam jego pamiętniki. Chcemy je wydać i cały dochód ze sprzedaży przeznaczyć na budowę pomnika - dodaje Cichomski.


Zobacz wicej postw



Temat: 65. rocznica zajęcia Zaolzia
Otwarte rany Zaolzia
... ciąg dalszy

Na decyzję o wypędzeniu nie trzeba było długo czekać. - Najpierw przyszedł
żołnierz mówiąc, że tabliczka na furtce, która ostrzegała przed złym psem,
musi być w języku polskim. Wkrótce potem przyszli od razu z rozkazem
ewakuacyjnym. Na spakowanie rodzice dostali 24 godziny - wspomina
Stolarzikova. Rodzina została w Ostrawie, a do Bogumina wróciła dopiero na
wiosnę 1945 roku. - Dom był zdewastowany, ale rodzice nie dociekali, kto w nim
mieszkał za panowania Polaków ani później, za Niemców. Podziwiam, że po tak
bolesnych doświadczeniach wojennych nie zgorzknieli i nigdy nie nabrali do
Polaków szowinistycznych uprzedzeń.

Z fotografem prezydenta

Do saloniku dla gości w siedzibie Kongresu Polaków w czeskim Cieszynie
sekretarka wnosi dzbanek z gorącą herbatą i solidną porcją miodu. Z fotografii
na ścianie spogląda polski prezydent Ignacy Mościcki, stojący na czele państwa
od roku 1926 aż do niemieckiego najazdu w 1939 roku. Pożółkłe zdjęcie pochodzi
z jesieni 1938 r., kiedy to odwiedził "starą ojczyznę" - Zaolzie, zajęte przez
polskie wojsko.

- Zrobiłem wtedy we Frysztacie cały reportaż z prezydenckiej wizyty - wyjaśnia
autor zdjęcia, 87-letni Frantiszek Sikora. Na stole pojawia się jedna
fotografia za drugą. Ze wszystkich bije pogodny nastrój: Mościcki radośnie
witany przez dzieci w cieszyńskichstrojachludowych, polski generał Edward
Rydz-Śmigły podczas przeglądu przybyłych wojsk, Mościcki z karwińskim
starostą, czy pani prezydentowa kosztująca zupę z kuchni polowej.

- To był wielki dzień dla Polaków w mieście. Czesi i Niemcy dla odmiany woleli
raczej nie wychodzić na ulice - wspomina Sikora. Sam wówczas deklarował czeską
narodowość. - Byłem handlowcem w trójjęzycznym mieście, a to wymagało dobrej
znajomości czeskiego, polskiego i niemieckiego. A do tego jeszcze trzeba było
władać gwarą cieszyńską - wyjaśnia. O pozwolenie na dokumentację wizyty
poprosił płynną polszczyzną samą głowę państwa: Miałem już doświadczenie z
prezydentami, w 1935 r. we Frysztacie pytałem o możliwość fotografowania
Masaryka.

O tym że Polacy wyganiają tysiące Czechów, wiedział, ale nie sądził, żeby
padło także na niego. Nie padło. Po wejściu Niemców został nawet nadwornym
fotografem karwińskiego barona węglowego Larischa.

Zobacz wicej postw



Temat: Czechy
CZY POLACY PRZEPROSZĄ CZECHÓW


Otwarte rany Zaolzia



W 1938 roku wojska polskie zajęły cały Śląsk Cieszyński. Dla Czechów to
początek wysiedleń, prześladowań i krzywd. Dziś czas rozpocząć dialog na ten
temat.


IVAN MOTÝL


3.02.2003



... ciąg dalszy

Na decyzję o wypędzeniu nie trzeba było długo czekać. - Najpierw przyszedł
żołnierz mówiąc, że tabliczka na furtce, która ostrzegała przed złym psem, musi
być w języku polskim. Wkrótce potem przyszli od razu z rozkazem ewakuacyjnym.
Na spakowanie rodzice dostali 24 godziny - wspomina Stolarzikova. Rodzina
została w Ostrawie, a do Bogumina wróciła dopiero na wiosnę 1945 roku. - Dom
był zdewastowany, ale rodzice nie dociekali, kto w nim mieszkał za panowania
Polaków ani później, za Niemców. Podziwiam, że po tak bolesnych doświadczeniach
wojennych nie zgorzknieli i nigdy nie nabrali do Polaków szowinistycznych
uprzedzeń.

Z fotografem prezydenta

Do saloniku dla gości w siedzibie Kongresu Polaków w czeskim Cieszynie
sekretarka wnosi dzbanek z gorącą herbatą i solidną porcją miodu. Z fotografii
na ścianie spogląda polski prezydent Ignacy Mościcki, stojący na czele państwa
od roku 1926 aż do niemieckiego najazdu w 1939 roku. Pożółkłe zdjęcie pochodzi
z jesieni 1938 r., kiedy to odwiedził "starą ojczyznę" - Zaolzie, zajęte przez
polskie wojsko.

- Zrobiłem wtedy we Frysztacie cały reportaż z prezydenckiej wizyty - wyjaśnia
autor zdjęcia, 87-letni Frantiszek Sikora. Na stole pojawia się jedna
fotografia za drugą. Ze wszystkich bije pogodny nastrój: Mościcki radośnie
witany przez dzieci w cieszyńskichstrojachludowych, polski generał Edward
Rydz-Śmigły podczas przeglądu przybyłych wojsk, Mościcki z karwińskim starostą,
czy pani prezydentowa kosztująca zupę z kuchni polowej.

- To był wielki dzień dla Polaków w mieście. Czesi i Niemcy dla odmiany woleli
raczej nie wychodzić na ulice - wspomina Sikora. Sam wówczas deklarował czeską
narodowość. - Byłem handlowcem w trójjęzycznym mieście, a to wymagało dobrej
znajomości czeskiego, polskiego i niemieckiego. A do tego jeszcze trzeba było
władać gwarą cieszyńską - wyjaśnia. O pozwolenie na dokumentację wizyty
poprosił płynną polszczyzną samą głowę państwa: Miałem już doświadczenie z
prezydentami, w 1935 r. we Frysztacie pytałem o możliwość fotografowania
Masaryka.

O tym że Polacy wyganiają tysiące Czechów, wiedział, ale nie sądził, żeby padło
także na niego. Nie padło. Po wejściu Niemców został nawet nadwornym fotografem
karwińskiego barona węglowego Larischa.
1234567



Zobacz wicej postw



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  cieszyński strój ludowy
Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: cieszyński strój ludowy