Temat: Wiek Inwestora
Mi się bardzo spodobała:))))
Pozdrawiam.


Podniosę trochę średnią. 33 lata.
Moja przygoda zaczęła się od tego że bardzo chciałem mieć komputer.
Zawsze byłem bardzo ostrożny, i bałem się kupić używany komputer, a to był
rok hmmm... chodziłem do 8 klasy podstawówki, więc jak by nie liczyć 1987,
więc komputer można było kupić tylko za granicą, na giełdzie komputerowej
(w
Krakowie pod "Karlikiem") albo w pewexie. Ja wybrałem pewex, ale był mały
problem ATARI 800XL kosztował 115$, i choć to może się wydać dziwne to w
ówczesnej Polsce trzeba było na to pracować przez rok, nie wydając na nic
innego.
Zacząłem więc zbierać dolary, handlowałem czym popadło, przez wakacje
pracowałem w cegielni w mojej miejscowości, którą zresztą potem kupił
jakiś
cwaniak za grosze, i po prostu zamknął, bo dał za nią 10% wartości gruntu
na
którym stała. Dolarów także nie można było wtedy zarobić, ani kupić w
kantorze, lecz od takich smutnych panów, którzy stali pod pewexami. Potem
z
dolarami zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Pojawiły się kantory, a kurs
zmieniał się szybciej niż dziś kursy akcji, jak się trochę pokombinowało
to
można było kupić dolary, potem sprzedać je za 2 x tyle, a potem znów kupić
2
x taniej.
Wtedy jeszcze nie docierało do mnie że można na tym zarobić, ja po prostu
cieszyłem się że mam coraz więcej dolców na mój upragniony komp. I w końcu
go kupiłem.
Później go sprzedałem a za pieniądze kupiłem świetne buty do chodzenia po
górach. )
Musiałem go sprzedać bo stał się on powodem mojej depresji. Pochłonięty
grami komputerowymi zapomniałem o rzeczywistości. Tylko dzięki wrodzonej
inteligencji udało mi się skończyć szkołę średnią, i mniej więcej w tym
czasie powstała GPW.
Pracowałem wtedy w handlu, na starym kleparzu w Krakowie, i codziennie
kiedy
wysiadałem z tramwaju na rogu ulicy Długiej i Basztowej, kiedy stałem na
światłach i czekałem na zielone światło miałem przed oczami tablicę
świetlną
z czerwonymi literami na której były wyświetlone kursy około 10 spółek
notowanych wówczas na GPW.
Nie miałem jednak przekonania do giełdy, myślałem że to jest coś dla
lepszych cwaniaków z dużymi pieniędzmi.
Nie dawało mi jednak spokoju że kursy tych akcji tak szybko rosną. Rosną i
rosną i nigdy nie spadają, a jak już spadną to potem rosną 2 x szybciej.
Pierwsze akcje kupiłem gdy WIG wynosił około 7000. buły to: Elektrim,
Zywiec
i Wedel.
Wybór ten nie był przypadkowy. To były akcje które nie szły w górę tak
szybko jak inne, i były one polecane przez tzw. Analityków. Dlatego
podwoiłem swoje pieniądze dopiero gdy WIG wynosił 20000.
Wtedy pomyślałem sobie że gdybym miał więcej pieniędzy, to mógłbym więcej
zarobić.
Poszedłem do wujka i postawiłem sprawę tak: Wujek pożycz kasę, i zarobimy
po
połowie. a jak zacznie spadać, to najwyżej ci oddam tyle samo. No i
oddałem,
po 3 latach, z tego co zarobiłem w pracy, bo po pieniądzach z giełdy
zostały
tylko wspomnienia.
Ale potem było już coraz lepiej aż do momentu gdy zacząłem się interesować
kontraktami i grać na spadki.
Szło mi całkiem nieźle, aż nadszedł rok 2004.
Po 10-ciu latach na giełdzie, gdy wydawało mi się że widziałem już
wszystko
giełda okazała się sprytniejsza ode mnie.

Ostatnio czytałem książkę, niestety nie pamiętam ani tytułu ani autora.
Książka była napisana przez starca który pisał że spędził 70 lat na
giełdach
całego świata. Tam było bardzo mało rad, bardzo mało zasad i złotych
myśli,
nie było tam pitolenia o psyche, ani żadnych wykresów, nawet jednego
rysunku, tylko zwykła opowieść, ale po przeczytaniu tej książki nie
przeczytam już żadnej innej na ten temat, bo myślę że zrozumiałem w końcu
na
czym polega giełda i w ogóle hazard.
I wiem że już nigdy nie przegram na giełdzie. Nie przegram bo sobie na to
nie pozwolę.
Dawniej bywały takie chwile że miałem kupionych lub sprzedanych 100
kontraktów, dziś przeważnie mam kupiony 1, czasem 2, a w wyjątkowych
sytuacjach 1 sprzedany, nie dlatego że mam mniej kaski, tylko dlatego że
to
za duże ryzyko.
Jak WIG20 spadnie do 1000pkt, to może będę miał 5 kontraktów, a jak nie to
nie!
Nigdy tak szybko i tak dużo nie zarobiłem jak od czasu gdy moim
podstawowym
celem stało się "NIE TRACIĆ" :)

Mam nadzieję że dla kogoś moja historia była ciekawa. Pozdrawiam!


Zobacz wicej postw



Temat: Zlecenia - bossa


Witam  wszystkich po raz pierwszy i jako nowy chcialem sie zapytac jakie
akcje kupic aby zarobic i .......
:) To byl zart
Tak powaznie chialem sie zapytac uzytkownikow systemu jaki oferuje bossa
(a
w sumie nie tylko) w jaki sposob zlozyc zlecenie sprzedazy aby zostalo ono
wykonane jezeli cena bedzie wyzsza niz "x" lub nizsza niz "y". Jak na
razie
mam pecha gdyz:
1. Zlozylem zlecenie stop z PKC (DDM+) spzedazy akcji jezeli cena bedzie
nizasza niz "x", oraz normalne zlecenie sprzedazy z limitem ceny jezeli
cena bedzie wyzsa niz "y" - cena spadla ale zlecenie DDM+ nie zostalo
wykonane gdzyz jak twierdzi system nie bylo akcji na rachunku (akcje byly
ale jak sie pozniej dowiedzialem blokowane przez zwykle zlecenie) nie
skomentuje sposoby dzialania systemu !#$%^&


Na to pytanie juz dostales odpowiedz. Ale ja dodam od siebie , ze to nie
jest wina systemu.
No to sa zasady zawierania transkacji na GPW . Zeby sprzedac musisz , miec
akcje.

A co bys powiedzilal , gdyby w powyzszej sytuacji , najpierw zrezalizowalby
DDM+ , a potem zwykle zlecenie sprzedazy   ?

Przeciez nie mialbys tylu akcji


2. Zlozylem zatem dwa zlecenia DDM+ sprzedazy akcji (bo podobno nie
blokuja
akcji) ale tu znowu porazka. Cena otwarcia byla wyzsza od zalozonej ode
mnie
"x" , ale zlecenie sie nie wykonalo- czemu ?? jeszce nie wiem, ale z
szybkoscia odpowiedzi z bossy moge poczekac pare dni


Moglbys podac dokladniejsze informacje , a propos waloru.
Ale skoro piszesz, cena otwarcia - to wnioskuje, ze jest to walor z notowan
ciaglych

A wiec , jezeli wniosek jest poprawny. To reazlizacja takiego zlecenia
wyglada w nastepujacy sposob
1 Otwarcie
2 system sprawdza warunek twojego DDM+ , ( jezeli sa spelnone warunki ) w
twoim wypadku tak - to system generuje zlecenie i wysyla na gielde).
3 I od tego momentu twoje zlecenie widnieje w karnecie i podlega ogolnym
zasada  realizacji

Moze byc tak i pewnie tak bylo w twoim przypadku, ze kurs otwarcia byl
kursem maksymalnym i pozniej juz takich transakcji nie bylo. A wiec zlecenie
nie moglo byc zrealziowane


Jak wiec zatem zlozyc dwa zlecenia i spokojnie isc do pracy nie martwiac
sie
czy znowu cos nie zadziala.

A tak przy okazji to czy isnieja jakies inne systemy ktore oferuja
dokonanieanulowanie transakcji przy wiekszej ilosci warunkow np.


Z systemami to pewnie bedziesz mial problem
W takim przypadku , jedynym rozwiazaniem sa zwykle zlecenie DDM.
W takich zleceniach mozesz zaproponowac mnostwo warunkow .
Jest tylko jeden warunek . Mimimalna wartosc takiego zlecenia to jakies 50
000 pln .
I makler zrobi to za ciebie :)


Zloz zlecenie sprzedazy jezeli wykonalo sie poprzednie zlecenie, anuluj
zlecenie jakies jezeli zostalo wykonane zlecenie jakies itd.

Czy to ja za duzo wymagam?


Co do GPW  to twoje wymagania sa zdecydowanie wygorowane.
Ja znam z opowiesci, ze jest takie miejsce, gdzie twoje zachcianki bylyby
realzowane.
I w dodatku wszyscy tam zarabiaja :))

Ale o tym powiedza ci juz inni !!

pzdr

Zobacz wicej postw



Temat: Polska gazowym mocarstwem [OT, link]
Dnia Wed, 28 Dec 2005 01:40:09 +0100, J.F. napisał(a):


| Panie premierze, zwracamy się do Pana o interwencję w sprawie wydobycia i
| eksploatacji polskiego gazu! Polska bowiem leży na ogromnych zasobach gazu
| ziemnego. Dodajmy do tego, że jest on dobrej jakości i łatwo dostępny.
| Dzięki prowadzonym w ostatnich latach nowoczesnym badaniom geologicznym okazało
| się, że pod nogami mamy ogromne pokłady gazu, szacowane ostrożnie na 1,2 biliona
| metrów sześciennych.
Hm, podstawowy problem to chyba czy to prawda ?


I tak i nie. Nie wszystko to co jest pod ziemią da się wydobyć.


Dalej kwestia czy warto sie spieszyc z wydobyciem, czy poki mamy gaz
rosyjski, to czekac lata az dobro narodowe podrozeje :-)


Norwegowie się zastanawiali czy wydobyć cały gaz i sprzedać puki jest
drogi (czyli puki alternatywne żródła energii są jeszcze drogie i mało
powszechne), czy może zostawić go dla przyszłych pokoleń?
Doszli do wniosku, że lepiej jest wszystko wydobyć, zamienić na LNG i
wysyłać tankowcami (gazowcemi ;) tam gdzie nie opłaca się pociągnąć
rurociągów.

Notabene jednym z pomysłów na dywersyfikację dostaw gazu było wybudowanie
terminalu (portu) przeładunkowego Norweskiego LNG zamiast gazociągu z
Norwegii. IMO tobardzo dobry pomysł. To bardzo elastyczne rozwiązanie. LNG
można potem kupować od tego kto nam zechce sprzedać a nie tylko od Rosjan
czy Norwegów.


Uzywajac w miedzyczasie zrodel krajowych do szachowania Rosji i
podtrzymania dobrych stosunkow :-)


O ile dobrze pamiętam to od Rosji i tak bierzemy więcej niż potrzebujemy.
Skoro są kłopoty z renegocjacją umowy to należy to brać i wtłaczać w
podziemne magazyny gazu. A nasz gaz możemy sprzedawać Ukrainie taniej niż
Rosjanie swój. Ciekwe jak by na to zareagowali?

No i do tego postarać się dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w gaz.


A moze ... znow ktos probowal zarobic ? Tanio kupic akcje i potem
wystrzelic z eksploatacja i zyskami ? Kto tam kupil wieksza ilosc?


To nie jest tak. Na obecnie eksploatowanych odwiertach nie można nagle
powiększyć wydobycia do jakiejś kosmicznej wartości bo nastąpi "zatkanie"
odwiertów (podejdzie woda).
A wybudowanie kopalni gazu to nie jest też sprawa jednego miesiąca.
Wykonanie projektu i gotowego obiektu to sprawa minimum 1 roku (przy czym
nie uwzględniam wykonania odwiertu i jego zagłowiczenia). Czyli nie można
nagle wystrzelić z eksploatacją bo i tak jest wiadome, że powstaje taka
kopalnia (przynajmniej branżowcy wiedzą).


A w druga strone .. po prywatyzacji PGNiG nie bedzie juz chyba
monopolista ? Ma jakas wylaczna koncesje, czy kazdy moze teraz
wystapic o takowa ?


Chyba każdy, ale nie jestem pewien czy nie musi wziąść PGNiG do spółki. W
każdym razie na jeżeli chodzi o wydobycie na Bałtyku to wyłączną koncesję
ma Petrobaltic.


Bo w tym momencie to o jej wartosci stanowia wykonane juz badania,
ktorych jak widac jest ograniczona ilosc, a ktore moga nagle stracic
na wartosci gdy konkurencja zacznie wykonywac badania lepsza, szybsza
i tansza metoda - i znajdowac latwo dostepne zloza szybciej.


Badania i znalezienie złoża to jedno. Trzeba jeszcze je porządnie
udokumentować, ocenić czy opłaca się je wydobywać, znaleźć odbiorcę i
wybudować kopalnię. Kupa kasy na to wszystko idzie.


A gdyby to byla prawda .. ciekawa opcja sie na szybko rysuje -
zaspokoic potrzeby kraju gazem z Rosji, a nasz wysylac na Ukraine :-)


Kurcze, nie doczytałem Twojego posta i napisałem to samo kilka akapitów
wyżej :-D

Pozdrawiam,

Zobacz wicej postw



Temat: Najlepsze i najgorsze samochody używane
Filip <non@noname.plnapisał(a):


Cale szczescie nie.. Ale przyjaciel ma i po 4 msc uzytkowania, juz tego
samochodu po prostu nie chce, ma go totalnie dosc. Wystawilem mu w
ogloszenie auto, dalismy najatrakcyjniejsza cene i nawet ani jeden
telefon nie zadzwonil przez 2 msc. Ludzie zaczynaja coraz wiecej kumac,
wiedza czego nie wolno kupic, co jest minć  finansowa.


2.4 to prawie jak nie silnik :) to fajnie że się nie podoba, będzie dobre
bezpieczne auto "dla studenta" i zacznie za chwilkę kosztować 6..12k pln ;)

jaki lanos ?
zrobiłem lanosem1.6 20kkm (zarżnąłem silnik przy 55k, tz coś tam do remontu
nie wiem co), i coś mi się nie wydaje żeby przy tym stylu jazdy zarżnąć
ten silnik lub inne volvo/renault jakie tam były montowane.
Poza tym te auta skręcają (nie to co lanos gdzie się co chwila wypadało
z drogi na wprost bo nie skręca/nie ma trakcji).
Przy 130 to owszem przechodzi na tryb "poduszkowiec" ale lanos :)
nie wierze żeby to źle jeździło przy 200 przecież tam się frajda zaczyna :)

ceny - normalne - tak samo jak w podobnym renault safrane (lanos x4) :)
-co do wody z klimy - zgadza się - ale renault zrobił podobny błąd
i się jara wiatrak taki za 1700zł, jak się odpływ zablokuje.

nie ale zawieszenia to jakiś absurd, bujać się buja (chyba safrane miało
prawie taką samą konstrukcje - może się mylę, ale silniki i elementy
zawieszenia wspólne były ?)  ale trzymanie jest perfekcyjne i jeździ po
każdej dziurze, koleiny nie mają żadnego wpływu.
spokojnie można skręcać na skrzyżowaniach z koleinami przy większych
prędkościach, co najwyżej trakcja skoryguje.

Te auta mają jeszcze jeden plus, jak się ich nie wpakowało na drzewo to są
nie do zarżnięcia, nie wiem co trzeba by robić żeby volvo (nie mówię o
s40/v40, bo to podobno nie volvo) zajeździć.

aha - ja nie mam kompletnie pojęcia o mechanice, nie wiem co tam
siedzi w silniku (choć sterownik silnika pewnie bym potrafił zlutować
i napisać program od 0 ;) ), ale jako użytkownik - to są fajne auta.

A w bmw to się można jedynie zabić :) no może 7 (2002+) są jako tako
bezpieczne.

PS a dziś znowu mnie ciężarówka wystraszyła, znowu był trawnik przy 70km/h,
krawężniki i po 1500km znowu opona załatwiona do wymiany, albo nie d***
jeżdżę na nie wyważonych (czuć to pomiędzy 110...170) - mam dość.
a w takim lanosie gdzie zawieszenie jest gorsze i nie buja to by się pewnie
przywaliło głową w dach poza tym pewnie by się coś urwało i by wytrzęsło, a
jak buja zjeżdżasz zpowrotem na drogę i tyle &#8211; i potem cholerne kupowanie
opony.

Nie no jak można krytykować s80, dawno temu jak byłem w szkole średniej to
sobie myślałem trochę kasy zarobić i kupić używany jak już prawko będzie :),
ale
znalazłem bardziej napkowane elektroniką - która się podobno psuje -
renówki ;)
teraz trochę zmieniłem zdanie - s80 są za lekkie :)

Pozdrawiam

Zobacz wicej postw



Temat: Idiotów od problemów aborcji
Habeck Colibretto pisze:


| Rozumiem, że ktos może krytkowac stosowanie tabletek, ale
| prezerwatywa/kalendarzyk etc. to tak samo nieinwazyjne metody i tak
| samo (nie)naturalne.
| Różnica między antykoncepcją, a metodami naturalnymi jest taka, że w
| przypadku tej pierwszej można się kochać w każdego dnia (i nocy jak ktoś
| lubi :) ) a w przypadku tych drugich nie podejmuje się współżycia w dni
| płodne. Abstrahując już od skuteczności, to trzeba być naprawdę upartym,
| aby różnicy nie widzieć. KRK nie chodzi o podobieństwa, ale o różnice.
| Każdy to chyba widzi, podobnie jak to, że seks z prezerwatywą wymaga
| założenia jej na członka jej przed penetracją, a tzw. 'naturalna' nie
| i... nic z tego więcej nie wynika. Jedna i druga ma po prostu plusy i
| minusy.

Wynika to, że nie kochasz się wtedy, kiedy ryzyko zapłodnienia jest bardzo
wysokie. Naprawdę tej różnicy nie widzisz?


Oczywiście, że widzę różnicę, podobna jest pomiędzy stosowaniem prezerwatyw,
a stosowaniem pigułek. W drugim przypadku nie trzeba zakładać nic na
członka, a w pierwszym połykać (pigułek). Inna metoda, cel ten sam -- seks
bez ryzyka zapłodnienia.


To ja z drugiej strony. Dla firm farmaceutycznych wytwarzających środki
antykoncepcyjne jest wygodne wrzucenie wszystkiego do jednego worka, bo
dzięki temu można postawić znak równości między fizyczną czy chemiczną
ingerencją w stosunek a brakiem takiej ingerencji. Reklamy, artykuły w
prasie itp. będą porównywać te metody po to, aby pokazać wyższość tych
pierwszych. Problemem dla firm farmaceutycznych jest to, że na metodach
naturalnych nie da się zarobić (co prawda są testery owulacji, ale do
antykoncepcji ich bym nie zaliczył a i cena zniechęca). :) W antykoncepcji
chodzi o jedno - zapobieganie ciąży.


Tylko że ta argumentacja jest poprawna logicznie, w przeciwieństwie do
zdania KK. Tzn. pomińmy w tych rozważaniach metody chemiczne, bo tutaj
różnica rzeczywiście jest bardzo istotna (ingerują bezpośrednio w
organizm).


W naturalnym planowaniu rodziny
chodzi także o to, aby można było znaleźć najlepszy dzień na zapłodnienie.
Zanim zwrócą się do lekarza, to metody naturalne stosują pary, które mają
problemy z poczęciem dziecka.


Wtedy juz nie są antykoncepcją, bo cel jest inny.


Ogólnie to fajne porównani zrobiłeś, ale doskonale one pasują także do
tych, którzy naturalne metody nazywają antykoncepcją. :) Jak już Ci
pisałem do tego samego można dojść dwoma drogami. Zarobić i kupić
samochód, albo go ukraść, prawda? Cel i efekt jest ten sam, ale jakby
droga inna.


Cel i efekt nie jest ten sam, bo ktoś inny ponosi stratę.


Powinny. Ale nie muszą. Standardowy przykład z grupy pl.rec.foto:
"Jaki aparat kupić?"
"Słuchowy."
Tym się mogą skończyć skróty myślowe i przyjmowanie pewnych założeń przez
piszącego. :))) Dobrą wolą czytających jest zrozumienie o co chodzić
_może_ piszącemu. Pisząc skrótami myślowymi możesz liczyć na jakiegoś
cFaniaczka, który to wykorzysta - jak ja. :) A może pisząc o skrótach
myślowych miałeś na myśli akronimy? ;)


Jeśli ktoś uparcie nie chce zrozumieć o co chodzi piszacego, to zawsze
znajdzie powód, żeby się do czegoś przyczepić.


Cholera... a była taka szansa na prawdziwego flejma. :) Przegapiłem. :( A
wiesz, że instrukcja jak używać kondoma jest w pudełku. Taka
łopatologiczna - z obrazkami. Nawet czytać nie trzeba umieć. Więc - jakby
Ci to powiedzieć? - domyślać się nie trzeba! :)


Moi kumple wypchali kiedyś czymś kondoma i używali jako piłki...

Zobacz wicej postw



Temat: Idiotów od problemów aborcji
Dnia 25.06.2005, o godzinie 14.51.43, na pl.pregierz, Neas napisał(a):


| Wynika to, że nie kochasz się wtedy, kiedy ryzyko zapłodnienia jest bardzo
| wysokie. Naprawdę tej różnicy nie widzisz?
Oczywiście, że widzę różnicę, podobna jest pomiędzy stosowaniem prezerwatyw,
a stosowaniem pigułek. W drugim przypadku nie trzeba zakładać nic na
członka, a w pierwszym połykać (pigułek). Inna metoda, cel ten sam -- seks
bez ryzyka zapłodnienia.


Ale nie o cel chodzi miśku co próbuję Ci od tygodnia uświadomić. :)
Poniedziałek jest, piękne Słoneczko świeci, więc nie dziw się, że milusi
będę. :)


| To ja z drugiej strony. Dla firm farmaceutycznych wytwarzających środki
| antykoncepcyjne jest wygodne wrzucenie wszystkiego do jednego worka, bo
| dzięki temu można postawić znak równości między fizyczną czy chemiczną
| ingerencją w stosunek a brakiem takiej ingerencji. Reklamy, artykuły w
| prasie itp. będą porównywać te metody po to, aby pokazać wyższość tych
| pierwszych. Problemem dla firm farmaceutycznych jest to, że na metodach
| naturalnych nie da się zarobić (co prawda są testery owulacji, ale do
| antykoncepcji ich bym nie zaliczył a i cena zniechęca). :) W antykoncepcji
| chodzi o jedno - zapobieganie ciąży.
Tylko że ta argumentacja jest poprawna logicznie, w przeciwieństwie do
zdania KK. Tzn. pomińmy w tych rozważaniach metody chemiczne, bo tutaj
różnica rzeczywiście jest bardzo istotna (ingerują bezpośrednio w
organizm).


Ale miśku, tu nie o ingerencję chemiczną chodzi, ale o ingerencję w ogóle.
:) Szkodliwość metod hormonalnych jest jednym z argumentów, ale nie jest to
argument wiążący.


| W naturalnym planowaniu rodziny
| chodzi także o to, aby można było znaleźć najlepszy dzień na zapłodnienie.
| Zanim zwrócą się do lekarza, to metody naturalne stosują pary, które mają
| problemy z poczęciem dziecka.
Wtedy juz nie są antykoncepcją, bo cel jest inny.


Bo nie jest antykoncepcją wcale. :) Antykoncepcja służy jednemu - zapobiec
ciąży bez względu na to, kiedy para się kocha.


| Ogólnie to fajne porównani zrobiłeś, ale doskonale one pasują także do
| tych, którzy naturalne metody nazywają antykoncepcją. :) Jak już Ci
| pisałem do tego samego można dojść dwoma drogami. Zarobić i kupić
| samochód, albo go ukraść, prawda? Cel i efekt jest ten sam, ale jakby
| droga inna.
Cel i efekt nie jest ten sam, bo ktoś inny ponosi stratę.


Dla osoby, która ma samochód jest ten sam. I cel i efekt. W antykoncepcji
cel jest inny niż przy naturalnych metodach, bo mogę kochać się nawet
wtedy, kiedy ryzyko zapłodnienia jest bardzo, bardzo wysokie. Chyba coś
jednak się "kradnie", choć o stratach mówić nie można. :)) To podejście
fanatyków, ale podoba mi się. :)


| Powinny. Ale nie muszą. Standardowy przykład z grupy pl.rec.foto:
| "Jaki aparat kupić?"
| "Słuchowy."
| Tym się mogą skończyć skróty myślowe i przyjmowanie pewnych założeń przez
| piszącego. :))) Dobrą wolą czytających jest zrozumienie o co chodzić
| _może_ piszącemu. Pisząc skrótami myślowymi możesz liczyć na jakiegoś
| cFaniaczka, który to wykorzysta - jak ja. :) A może pisząc o skrótach
| myślowych miałeś na myśli akronimy? ;)
Jeśli ktoś uparcie nie chce zrozumieć o co chodzi piszacego, to zawsze
znajdzie powód, żeby się do czegoś przyczepić.


Racja. :) I są z reguły przytyki pokazujące nielogiczność konkretnej
wypowiedzi. Nie złośliwe, tylko żartobliwe. :)


| Cholera... a była taka szansa na prawdziwego flejma. :) Przegapiłem. :( A
| wiesz, że instrukcja jak używać kondoma jest w pudełku. Taka
| łopatologiczna - z obrazkami. Nawet czytać nie trzeba umieć. Więc - jakby
| Ci to powiedzieć? - domyślać się nie trzeba! :)
Moi kumple wypchali kiedyś czymś kondoma i używali jako piłki...


Koledzy, tak? ;) Widocznie instrukcji nie przeczytali. Ja używałem do...
chyba już pisałem? Na spływach się przydają do dokumentów. :) Tylko
najlepiej pudrowane, bo nawilżane się lepią. :)

Zobacz wicej postw



Temat: Marże developerów
CEE i Pan Grząbka już nie raz robił z siebie idiotę bo z tego
żyje... wystarczy poczytac najpierw
dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,73504,4022309.html a później
dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,73497,4432587.html - odstęp
kilku miesięcy pomiędzy naganianiem na wzrosty 50% a później
informacja o spadkach. Poniżej ktoś hehe wkleił przykład gdzie
Grząbka i CEE nabijają ludzi w butelkę.

Ten artykuł i podobne bzdety jakoby developerka była nieopłacalna ma
na celu odstraszenie nowych, początkujących developerów wchodzących
na ten rynek, żeby ograniczyć coraz silniejszą konkurencję na rynku.

Marże developerów są na prawdę potężne bo stan developerski m2
mieszkania czy segmentu/domku nie przekracza 2,5 tyś pln brutto
wykończenie do zamieszkania spada na kupującego i wynosi ok 1 tys za
m2. Oczywiście kupno przewartościowanej działki w kiespkim miejsu i
budowanie segmentów czy małych bloków obarczone jest sporym
ryzykiem, szczególnie jak za m2 działki płaci się 0,5-1 tys pln

Developerzy wciąż mają kosmiczne marże sięgające 50-100% w
niektórych przypadkach - szczególnie duże projekty lub małe
ale "excluzywne" na mokotowie/srodmiesciu z cenami po 15 tys za m2

> Zaczyna sie kombinatoryka, banki zaczynaja luzowac warunki
> kredytow,

nic bardziej mylnego. Luzowanie już było. Teraz marże są praktycznie
zerowe 0,5-1% a okres kredytowania sięgający 45 lat powodują, że za
wiele tutaj zrobić już nie można. Dawanie kredytów hipotecznych
bezrobotnym raczej w rachubę nie wchodzi.

> Beda sie staraly utrzymywac dynamike akcji
> kredytowej za wszelka cene.

nie koniecznie. BRE bank już przestał agresywnie walczyć w tym
segmencie bo nie tylko zdają sobie sprawę z zagrożenia spadkami cen
ale i pojawia się problem ze wskaźnikiem płynności.

Agresywne akcje kredytowa pogarszają wskaźnik płynności i wymogów
kapitałowych które zgodnie z Basel I powinny wynosić 8% a w Polsce
bardzo szybko spadły z 15% do ok 11% więc trzeba będzie
dokapitalizować niedługo albo przejść na Basel II co nie załatwia
problemu bo jest kotwica Basel I przez kilka lat.

Awersja do ryzyka dot. nieruchomości nie zachęca zachodnich
akcjonariuszy do inwestowania w cholernie przewartościowany segment
nieruchomości w Polsce. Obecne są natomiast fundusze inwestujace w
nieruchomosci bo dostaja kase od inwestorow wiec musza cos kupic
zeby zarobic na prowizji - osatnio kupili 100 mieszkan od JWC w
warszawie.

> Spoleczenstwo jest zamozniejsze niz 5 lat temu, opadanie
> cen bedzie duzo wolniejsze niz wzrost.

najszybciej się bogaci społeczeństwo na emigracji, które zachęca
swoich znajomych do wyjazdów. Jeżeli jakimś cudem ci ludzie nie
zaczną wracać a nowi nie będą wyjeżdzać z naszego smutnego kraju to
społeczeństwo może się bogacić nawet i 10% czy 20% rocznie tylko po
co im będą kolejne mieszkania - spójrz na Niemcy - bardzo bogate
społeczeństwo a ceny kilkukrotnie niższe w relacji do zarobków. Zobacz wicej postw



Temat: Grabowski: Brak reform w budżecie doprowadzi do...
emes-nju napisał:

> Gość portalu: XYZ napisał(a):
>
> > Grabowski włączył się do wywierania presji na rzad.
Bnkierzy
> > tak czy siak obligacje kupią bo na niczym lepiej nie
zarobia,
> > ale bankierzy maja wielkich kolesi w NBP i RPP, więc
staraja
> > się wszystkimi siłami zwiększyć oprocentowanie obligacji.
>
>
> I znowu SPISEK!!!
>
Nie spisek tylko "zmowa handlowa" niedozwolona praktyka
monopolistyczna ścigana nawet w USA, gdzie sa najbardziej
liberalne przepisy antymonopolowe.
> Tym razem bankierzy nie chca kupowac swietnych polskich
papierow bo chca
> zwiekszyc zysk. Logika tej wypowiedzi poraza mnie - najpierw
piszesz, ze na
> niczym tak nie zarabiaja, a potem piszesz, ze nie kupuja
(wiec nie zarabiaja)
> bo chca zarobic wiecej. Hm... No coz... A to nie jest tak, ze
zeby zarobic to
> trzeba kupic? I ze nie kupuja bo systuacja finansowa polski
jest zla i boja sie
>
> ryzyka?
>
Oczywiście, że żeby zarobić trzeba kupić. Można jednak kupić
taniej stosując różne praktyki np: "zmowę handlowa", bądź
naciski polityczne lub inne. Jeżeli masz na rynku dominującą
pozycję bo dali ci ją lokalni politycy (najlepszy przykład to
hiprmarket, który narzuca dostawcą ceny poniżej wartości
rynkowej, bo zdominował rynek), to możesz zmusic kontrahenta do
uległości. Mozna też stosować szantaż, podniesieci
oprocentowanie, to my tego nie zrobimy. (jeśli rozumiesz o co
mi chodzi).

> I nagle wszyscy sie dogaduja i nie kupuja. Zeby nie zarobic?!
SPISEK!!! Gnaj co
>
> sil do prokuratury!!!
> Od tego jest Urząd Antymonopolowy nie prokuratura.
>
> > Gdyby
> > choc jeden scenariusz "przewidywany" przez tych demiurgów
> > gospodarki kiedykolwiek się spełnił może bym się martwił.
Na
> > razie zobaczmy co da obiżanie podatków dla przedsiębiorców.
>
>
> Dopoki beda obawiazywaly krepujace przedsiebiorczosc
przepisy - niewiele!
> Dopoki urzedasy beda uwazac biznesmenow za krwiopijcow,
ktorych trzeba w imie
> sprawiedliwosci spolecznej zajeb...- tez niewiele.
Co rozunmiesz przez krempujące przepisy?? Kodeks pracy?
Obowiązkowe ubespieczenia społeczne? Obowiązek płacenia pensji
pracownikowi?
I przypomnij sobie kto tych urzędasów uzbroił. W 1988 roku w
ustawie o działalności gospodarczej oboiązywały tylko 3
koncesje, po prof. doc. dr hab mgr inż. została z setka.
>
> > Moim zdaniem nic. "Kapitalysty" kupia sobie lepsze bryczki
i
> > ani zeta nie zainwestują.
>
>
> I niech do k... nedzy kupuja. Zarabiaja to i kupuja! Co Ci do
tego?! A jak
> kupuja to placa VAT, akcyze i daja zarobic sporej garstce
ludzi! Np.
> pracownikom zatrudnionym u dealerow, czy mechanikom!
>
> Nie badz zawistny!
Nie jestem zawistny. Masz raję, nieh kupują. Tylko niech
przydupasy Balcerowicza nie pier...dolą o obniżaniu podatków w
imię poprawy sytuacji ekonomicznej kraju, tylko powiedzą o co
tak na prawdę chodzi. Zobacz wicej postw



Temat: "Bestia musi umrzeć" - krytyka kapitalizmu
gate.of.delirium napisał:

> frusto napisał:
>> Pożyczę od pana 100 złotych, za rok
> > oddam 110 złotych. Czy pan w ten sposób mi zrabuje 10 złotych?
>
> To zależy od tego ile wynosi stopa roczna inflacji oraz koszt obsługi owej pryw
> atnej pożyczki. Jeżeli mniej niż 10 zł to można mówić o rabunku.

Nie, nie można. Jeżeli nie zmusił mnie sendi do wzięcia pożyczki, jeżeli mnie
poinformował dokładnie o tym ile będe musiał spłacić, to nie ma mowy o rabunku.
Powiedzmy, że ja pożyczam sendiemu stówkę.

Sto złotych dzisiaj i sto złotych za rok to nie jest to samo sto złotych. Za sto
złotych dzisiaj mogę sobie kupić jedzenie, piwo i chipsy. Za sto złotych za rok,
dzisiaj nie mogę kupić nic. Te sto złotych za rok nie wiem, czy dostanę - może
ja umrę, może umrze sendi. Pomijam tu już oczywisty fakt, że mogę coś kupić,
sprzedać, zarobić.

Tak więc 100 złotych dzisiaj i za rok mają inną wartość. O ile inną? To zależy
od tego, kto wycenia. Inaczej wyceniam ja te sto złotych, inaczej Ty. Jeżeli dla
mnie sto złotych dzisiaj jest warte tyle samo, co 110 za rok, to pożyczę Ci
właśnie tyle. Koszt obsługi i inflacja wpływają jakoś na tę decyzję, ale jej nie
determinują. Ty próbujesz decydować ZA MNIE, ile dla mnie jest warte to sto
złotych za rok. To jest już naruszenie mojej wolności, mojego prawa do
decydowania JAK JA CENIĘ różne rzeczy.

Tu dygresja: to oczywiście uzasadnienie, dlaczego pożyczka na procent jest
moralna. To ma sens tylko wtedy, gdy pozyczając komuś 100 złotych i otrzymując
za to kwit, nie mogę potem obracać tym kwitem dokładnie tak samo jak oryginalnym
pieniądzem. Gdybym komuś pożyczył 100 i dostał za to kwit, a tym kwitem
płaciłbym tak samo jak pieniądzem, wtedy pożyczki na procent straciłyby
uzasadnienie moralne.

> Kolejny błąd logiczny. Kapitalista kupuje robotnika wraz z jego > czasem, żoną i
> butami
Proszę nie posługiwać się słowami "błąd logiczny" bo najwidoczniej Pan ich nie
rozumie.
Gdyby kapitalista kupił robotnika, to mógłby go komuś odsprzedać, mógłby go
bezkarnie zabić, rozebrać, wyrzucić do dołu.
Kapitalista kupuje czas. Robotnik dobrowolnie zawiera umowę.



> Przy tym, zanim kapitalista zacznie kupować robotników dba o t
> o, by najpierw przy pomocy organów państwa pozbawić ich jakichkolwiek innych źr
> ódeł dochodu - np. w nowożytnej Anglii masowo rugowano chłopów z ziemi zapewnia
> jąc tanią siłę roboczą do nowo powstających manufaktur tkackich

Pomysły te mają mało wspólnego z wolnorynkową ideologią. Nie może Pan
uzasadniać, że system szanujący własność prywatną jest zły podając przykłady, w
których własność prywatna nie była szanowana. Zobacz wicej postw



Temat: Czy interesy Marcinkiewicza powinny być jawne?
Ja też bronię Arusia Marcinkiewicza, wszak to brat Atrakcyjnego Kazimierza vulgo Geniusza Doliny Warty. Wprawdzie nie stać mnie na tak finezyjny argument, jaki był uprzejmy zastosować nicelus („dopóki nikt nic nie znalazł, to zamknijcie mordy wasze”), ale i moja obrona jest chyba coś warta. Tym bardziej, że wygłosiłem ją już w lipcu 2007 r. w Radio Zachód.

Niestety nie ma w Gorzowie, jakby nie było wojewódzkim mieście, dobrych przedsiębiorców. Gdyby byli, to nie przepuściliby takiej okazji, jak zakup kina „Kopernik”, za marne 850 tys. zł. Była to okazje palce lizać: po kilku miesiącach kino sprzedano za prawie za 4 miliony, co dało 3 mln zł dochodu.

Choć dla wielu przedsiębiorców byłaby to transakcja życia, to o dziwo nie chcieli oni złożyć ofert kupna i nie chcieli zarobić kilku milionów. Jeszcze trochę a doszłoby wręcz do skandalu polegającego na tym, że nikt nie odpowiedziałby na ofertę sprzedaży kina po tak korzystnej cenie. Przed zupełną kompromitacją uchronił Gorzów wiceprzewodniczący Rady Miasta Arkadiusz Marcinkiewicz. Innym się nie chciało, a jemu wprost przeciwnie - chciało się i kupić, i zarobić.

Teraz niektórzy odsądzają radnego PiS od czci i wiary, ale jeśli są tacy mądrzy, to dlaczego sami nie kupili „Kopernika”? A poza tym nie chce się im dostrzec aspektu pro publico bono tej transakcji. Przecież nasz radny uratował reputację gorzowskiej przedsiębiorczości. Widząc, że nawet rekin gorzowskiego rynku nieruchomości, przy okazji też radny, nie garnie się do tej spekulacji, no to musiał się sam poświęcić. Trzeba mieć bielmo na oczach, aby tego nie widzieć! Można powiedzieć, że gdyby Marcinkiewicz nie zarobił, to z Gorzowa i miejscowych biznesmenów-niedojdów drwiłby cały kraj. To byłaby dopiero poruta.

Przez 750 lat miasto, znosząc różne koleje losu, dzielnie broniło swego prestiżu i znaczenia. Dopiero za prezydentury osobnika oskarżanego o szkodzenie miastu stały się możliwe rzeczy niesłychane, choćby taka jak omawiana. Jak tak dalej pójdzie, to Gorzów może stać się obiektem takich żarcików jak Wąchock.

Marcinkiewicz zachowuje się jednak tak, jakby się czegoś wstydził. A upublicznienie zakupu tej nieruchomości zdaje się, nie wiedzieć czemu, doprowadzać go do furii. Miota on oskarżeniami, a nawet grozi donosem do prokuratora. Czyżby miał coś na sumieniu? Czy jako członek PiS zgadza się z hipotezą, nagłośnioną zresztą przez jego partię, że rozkradanie publicznego majątku odbywa się albo drogą ukartowanych przetargów, albo w oparciu o fałszywe wyceny tzw. rzeczoznawców, albo wskutek przestępczej zmowy syndyka masy upadłościowej z nabywcą. W każdym razie nasz fartowny radny przystąpił do obrony swego dobrego imienia i legalności transakcji, choć wszystko jest w jak najlepszym porządku, co potwierdza nawet prokuratura.

W swej obronie zaangażował nawet autorytet św. Tomasza z Akwinu. Co na to święty Tomasz? – nie wiadomo, bo jak na razie nie zechciał wyjrzeć z niebios i wypowiedzieć się w tej sprawie. Póki co już drugi z kolei Marcinkiewicz ma prawo do radosnego yes, yes, yes. Co prawda nie sztuka krzyczeć yes gdy się zaczyna, lecz gdy się szczęśliwie kończy. A jest to raczej tylko wtedy możliwe, gdy postępuje się według maksymy: „Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca”. Czy do niej zastosował się radny Marcinkiewicz?

Rafał Zapadka
Zobacz wicej postw



Temat: Yes Marcinkiewicza po raz drugi
Yes Marcinkiewicza po raz drugi
/Felieton wygloszony 26 lipca 2007 r. w Radio Zachod/

Niestety nie ma w Gorzowie, jakby nie było wojewódzkim mieście, dobrych
przedsiębiorców. Gdyby byli, to nie przepuściliby takiej okazji, jak zakup
kina „Kopernik”, za marne 850 tys. zł. Była to okazje palce lizać: po kilku
miesiącach kino sprzedano za prawie za 4 miliony, co dało 3 mln zł dochodu.

Choć dla wielu przedsiębiorców byłaby to transakcja życia, to o dziwo nie
chcieli oni złożyć ofert kupna i nie chcieli zarobić kilku milionów. Jeszcze
trochę a doszłoby wręcz do skandalu polegającego na tym, że nikt nie
odpowiedziałby na ofertę sprzedaży kina po tak korzystnej cenie. Przed zupełną
kompromitacją uchronił Gorzów wiceprzewodniczący Rady Miasta Arkadiusz
Marcinkiewicz. Innym się nie chciało, a jemu wprost przeciwnie - chciało się i
kupić, i zarobić.

Teraz niektórzy odsądzają radnego PiS od czci i wiary, ale jeśli są tacy
mądrzy, to dlaczego sami nie kupili „Kopernika”? A poza tym nie chce się im
dostrzec aspektu pro publico bono tej transakcji. Przecież nasz radny uratował
reputację gorzowskiej przedsiębiorczości. Widząc, że nawet rekin gorzowskiego
rynku nieruchomości, przy okazji też radny, nie garnie się do tej spekulacji,
no to musiał się sam poświęcić. Trzeba mieć bielmo na oczach, aby tego nie
widzieć! Można powiedzieć, że gdyby Marcinkiewicz nie zarobił, to z Gorzowa i
miejscowych biznesmenów-niedojdów drwiłby cały kraj. To byłaby dopiero poruta.

Przez 750 lat miasto, znosząc różne koleje losu, dzielnie broniło swego
prestiżu i znaczenia. Dopiero za prezydentury osobnika oskarżanego o
szkodzenie miastu stały się możliwe rzeczy niesłychane, choćby taka jak
omawiana. Jak tak dalej pójdzie, to Gorzów może stać się obiektem takich
żarcików jak Wąchock.

Marcinkiewicz zachowuje się jednak tak, jakby się czegoś wstydził. A
upublicznienie zakupu tej nieruchomości zdaje się, nie wiedzieć czemu,
doprowadzać go do furii. Miota on oskarżeniami, a nawet grozi donosem do
prokuratora. Czyżby miał coś na sumieniu? Czy jako członek PiS zgadza się z
hipotezą, nagłośnioną zresztą przez jego partię, że rozkradanie publicznego
majątku odbywa się albo drogą ukartowanych przetargów, albo w oparciu o
fałszywe wyceny tzw. rzeczoznawców, albo wskutek przestępczej zmowy syndyka
masy upadłościowej z nabywcą. W każdym razie nasz fartowny radny przystąpił do
obrony swego dobrego imienia i legalności transakcji, choć wszystko jest w jak
najlepszym porządku, co potwierdza nawet prokuratura.

W swej obronie zaangażował nawet autorytet św. Tomasza z Akwinu. Co na to
święty Tomasz? – nie wiadomo, bo jak na razie nie zechciał wyjrzeć z niebios i
wypowiedzieć się w tej sprawie. Póki co już drugi z kolei Marcinkiewicz ma
prawo do radosnego yes, yes, yes. Co prawda nie sztuka krzyczeć yes gdy się
zaczyna, lecz gdy się szczęśliwie kończy. A jest to raczej tylko wtedy
możliwe, gdy postępuje się według maksymy: „Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie
i patrz końca”. Czy do niej zastosował się radny Marcinkiewicz?

Rafal Zapadka Zobacz wicej postw



Temat: Czy mamy wielki kryzys, wielka recesje z lat 30 tych i kantory zbankrutuja ?
A jak mamy to ile one potrwa
i jakie sa mechanizmy i srodki do jej pokonania i skrocenia ?

Jednymi z opisywanych metod i narzedzi sa centralnie regulowane stopy
procentowe.
A moze zamiast centralnie sterowanych stop wprowadzic jednak lokalnie
regulowane stopy, w zaleznosci od regionu kraju.
Niech bedzie nawet ten carry trade, ale 100 $ inaczej zarabia w
Warszawie a inaczej na prowincji
i stosowanie tej samej stopy dla stolicy i prowincji nie wyrowna szans
rozwojowych.

Ben napisal, ze przyczyna Wielkiej Recesji byla duza siec drobnych
bankow, z malym, prywatnym kapitalem.
Ktore upadly wraz ze swymi klientami.

A moze wlasnie to byl ratunek dla klientow.
Bo klient widzial ze tak samo dobrze sie zyje jemu, jak i malemu
bankowi i razem ryzykuja upadek .
Dzisiaj monopol bankowy zyje sobie bardzo dobrze, co niekoniecznie
mozna powiedziec o kredytobiorcach,
w ktorych uderza stagflacja, krysy na gieldzie, kryzys na rynku
nieruchomosci.

Ale dzisiaj banki ciagle sie rozwijaja, i ani mysla podzielic losu
bankrutujacych rolnikow czy miejskich hipotecznikow.

Jak sie codziennie czyta Bloomberga, to wszystko jest down, down i
tylko down
a wszystkie indeksy na czerwono.

Ale ktos jednak na kryzysie gospodarczym zarabia i to dobrze zarabia.
Kredyty refinansowe przewzywaja wielki boom, komornicy zarabiaja
miliony, aukcjonerzy zarabiaja miliony, firmy przeprowadzkowe
zarabiaja miliony.

Ale to nadal zadne rozwiazanie, gdy coraz mniej powstaje zakladow,
ktore cos produkuja, a nie stanowia biur dzialajacych w outsourcingu.
Przyklad Chin jest doskonalym przykladem na ciaglosc rozwoju
gospodarczego i to rozwoju opartego na sukcesie pracy wytworczej,
produkcji realnego towaru, ktory mozna zaoferowac na targach,
zapakowac na palete, do kontenera i wyslac statkiem do Europy.

Czy Chinczycy naprawde juz nie potrzebuja Europy, Stanow do wspolpracy
w produkcji, w rozwoju technologii, inowacji, projektowaniu nowych
maszyn , prototypowaniu ?

Czy nigdy nie bedzie mozliwa taka sytuacja ze Chinczyk zleca w Polsce
rekodzielo, chalupnictwo i ludzie w domach cos produkuja, szyja, w
tysiacach sztuk i zarabiaja na swe utrzymanie i na rodzine ?

Europa ma normy, dyrektywy, certyfikaty, setki , tysiace tych aktow
normatywnych
a cena rozpoczecia produkcji jest coraz wyzsza, idaca w miliony,
gdy jednoczesnie w tych Chinach, Azji, Wietnamie, ktos w piwnicy
napelnia tusz do drukarek i za to remontuje mieszkanie i wyzywi
rodzine i ma coraz wiekszy obrot, przy niskich kosztach.

Przeciez podobna sytuacja byla w Polsce 10-15-20 lat temu, ze wszyscy
cos kupowali, cos robili, czyms handlowali, gieldy, targowiska byly
pelne, w sklepach byly tlumy i kazdy z czegos zyl, cos tam naprawial,
wytwarzal, albo planowal cos sprzedac, kupic i zarobic.

Dzisiaj wszystko jest albo dostepne w hipermarkecie, albo z importu.
Nic sie nie oplaca, krawiectwo upadlo, szewstwo upadlo, bo chinskie
buty po 20 zl.
Papuga kosztuje 2000 zl, nowe laptopy wkrotce po 1000 zl z importu.

Czyli abstrakcja cenowa, nadmiar cen i brak klientow, brak wolnej
gotowki,
90% zyje z kredytow i na kredytach.

Jedyny ruch w uzywanych samochodach sprowadzanych w ilosci 2 miliony
rocznie.

Diagnoza moze byc jedna.
PL wyglada jakby ubylo 50% mieszkancow, wlasnie tych obroptnych, co
kreowali ruch w biznesie, robili te male interesy, drobne uslugi i
zostaly hipertmarkety z gotowym towarem + kredytobiorcy.

Kto wzial kredyt siedzi cicho i pracuje na 2 etatach.
Kto w Londku ten matwi sie tanim funtem, inni tanim dolarem.

Przyczyna chyba jest zatem droga zlotowka, za droga dla swobodnego
obrotu towarowego pomiedzy biednymi handlarzami, klientami,
rzemieslnikami.

W kantorach zaczyna juz brakowac walut, funta, dolara, bo waluty
skupuja sami kantorowcy dla siebie, na swoje potrzeby, zakupy
samochodow dla znajomych.

Obroty w kantorach moga dalej spasc nawet o 50%, bo taniego dolara,
funta nie oplaca sie juz sprzedac.
Lepiej zatrzymac i cos kupic w towarze z ebaya, czy bezposrednio
przywiezc ze Stanow,
bo roznica cen w towarze to nadal 2:1 (kraj - zagranica)

Wierzcie lub nie wierzcie.
Ale na Bloombergu, od miesiecy, rzadko mozna przeczytac pozytywny
komentarz gospodarczy, finansowy
A jak juz sie pojawi , to zaraz w otoczeniu 5 negatywnych.
I jak jedna spolka zrobi Wall Street up,
to za kilka godzin 5 negatywnych komentarzy tlumi ten wzrost.

A jednoczesnie prasa z Szanghaju ciagle pisze o rozwoju, koniunkturze,
rozwoju gospopdarczym, pomyslnosci, wzroscie plac i zarobkow.
A w czasach Internetu to taka sama odleglosc dla informacji
a tresc juz calkiem inna, pelna optymizmu.

Mozna byc zatem zdumionym, czytajac codziennie Bloomberga, co takiego
sie naprawde dzieje,
ze zespol 1000 dziennikarzy nie potrafi wykrzesac iskry nadziei
a jedynie dobija czytelnikow depresyjnymi komentarzami.

Czy naprawde kolejne 10 lat to bedzie czas wielkiego kryzysu z lat
30tych,
czy to wszystko jest jedynie udawane, na niby , tak zart dziennikarski
- fatamorgana.

Zobacz wicej postw



Temat: prawa poboru akcji pko nowej emisji
Masz akcje PKO BP? Możesz zarobić na nowej emisji


Akcjonariusze PKO BP będą mogli dokupić akcje po preferencyjnej cenie.

Bank zamierza wyemitować do 300 mln nowych akcji z prawem poboru. W ten sposób
PKO BP może pozyskać około pięciu miliardów złotych. Zdaniem bowiem analityków
cena emisyjna będzie się zawierać w przedziale 10-15 złotych za akcję. Obecnie
są one notowane po ponad 30 złotych.

Prawo poboru

Chcąc uczestniczyć w nowej emisji, trzeba zakupić akcje banku. Najlepiej zrobić
to do końca września.

Wynika to z tego, że PKO BP ustaliło dzień prawa poboru na 6 października.
Zgodnie z zasadami ustalonymi przez Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych,
inwestor musi mieć akcje na swoim rachunku już trzy dni wcześniej. Należy
pamiętać o odliczeniu dni wolnych. Dlatego najbezpieczniejsze jest posiadanie
akcji PKO BP najpóźniej do pierwszego października.

Nabycie papierów w odpowiednim czasie daje możliwość nabycia prawa poboru, które
przez kolejnych kilka dni będzie notowane na giełdzie. Jego cena powinna
stanowić różnicę pomiędzy ceną aktualnie notowanych akcji banku na GPW a ceną
emisyjną nowych akcji.

Osoby, które posiadają już akcje lub te, które zamierzają dopiero je kupić,
muszą pamiętać także o zapisaniu się na nowe walory i zabezpieczeniu później
środków na koncie w celu ich późniejszego opłacenia.

Cena emisyjna

Wielką niewiadomą pozostaje jeszcze cena emisyjna nowych akcji, którą bank poda
zapewne tuż przed rozpoczęciem całej procedury. Na ogół walory takie są
sprzedawane z bardzo dużym dyskontem. Zakładając teoretycznie, że przy 300 mln
nowych akcji bank chciałby pozyskać 5 mld zł, to cena nowych powinna wynosić
16,5 - 17 złotych. Obecnie kurs kształtuje się na poziomie 31 - 32 złote.

Zapewne bardzo dużo do powiedzenia będzie miał w tym temacie Skarb Państwa,
który jest największym akcjonariuszem PKO BP. Posiada 51,24 procent akcji.
Minister Aleksander Grad stwierdził niedawno, że prawa poboru zostaną sprzedane
Bankowi Gospodarstwa Krajowego. Już w lipcu prezes BGK Ireneusz Fąfara
zapowiadał, że bank zamierza objąć akcje PKO BP w nowej emisji za kwotę dwóch
miliardów złotych.

Po podaniu ceny emisyjnej mija jeszcze około trzech tygodni do zakończenia całej
procedury związanej z nową emisją.
Kupić i zarobić

Czy na akcjach PKO BP można było zarobić do tej pory? By odpowiedzieć na to
pytanie, warto przypomnieć sobie, jak wyglądała sytuacja banku tuż przed
debiutem na GPW w listopadzie 2004 roku.

Cena sprzedaży akcji PKO BP w ofercie wynosiła 20,5 zł. Jednak inwestorzy
indywidualni mogli kupić akcje taniej - po 19,70 zł i 20,10 zł - w zależności od
terminu złożenia zlecenia. Nie było wcale tak łatwo zapisać się na akcje ze
względu na gigantyczne kolejki przed oddziałami banku.

Łączna wartość oferty publicznej banku przekroczyła wtedy 7,6 mld zł i była
największa w historii polskiego rynku kapitałowego, a także największa w tym
regionie Europy.

PKO BP zadebiutował na GPW ceną 23,20 zł za akcję. Pod koniec lipca 2007 walory
banku osiągnęły swój rekord na poziomie 59 zł. Oznacza to ponad 150-procentową
stopę zwrotu. Kryzys finansowy, który pojawił się w ubiegłym roku, spółka
przeżyła podobnie jak inne instytucje związane z tą branżą. Od dołka
zanotowanego w lutym tego roku akcje spółki zdołały już jednak zyskać ponad 57
procent. W tym samym czasie WIG20 zanotował 55-procentowy wzrost.

Podsumowując, od początku debiutu osoby, które nadal trzymają akcje banku, nie
straciły na swojej inwestycji. Poza tym warto zauważyć, że spółka regularnie co
roku wypłaca dywidendę na poziomie około złotówki na jedną akcję. Jest to
dodatkowy zastrzyk gotówki dla akcjonariusza. Niestety podobnie jak zyski z
inwestycji również dywidenda podlega opodatkowaniu.

PKO BP a wyniki

Bank może ma pecha do prezesów, bo często się oni zmieniają, ale wyniki
finansowe osiąga zadowalające. Szczególnie biorąc pod uwagę znaczne spowolnienie
na rynku finansowym, co bezpośrednio wpływa na kurs akcji na GPW.

Po pierwszym półroczu PKO BP miał 1150,56 mln zł skonsolidowanego zysku netto
przypisanego akcjonariuszom jednostek dominujących, wobec 1848,31 mln zł zysku
rok wcześniej. Pozytywnie zaskoczyły rynek wyniki za drugi kwartał, gdzie bank
zarobił sto milionów złotych więcej niż spodziewali się analitycy.

KOMENTARZ MONEY.PL

Marek Knitter
Money.pl

Emisja PKO BP powinna wpłynąć korzystnie na rynek akcji. Tak dużej emisji nasza
giełda nie widziała od bardzo dawna. Niestety nie wiemy, czy do czasu
rozpoczęcia zapisów na akcje dobra koniunktura na giełdach zdoła się utrzymać. W
tym miesiącu wiele bankowych lokat rocznych wygasa, więc spora grupa
potencjalnych inwestorów będzie zastanawiać się nad możliwością zakupu akcji PKO BP.

Zakup akcji z prawem poboru sprawi nieco więcej trudności niż złożenie zwykłego
zapisu na walory w trakcie planowanego debiutu giełdowego. W obu jednak
przypadkach możliwości godziwego zarobku są mimo wszystko całkiem spore. Wiele
zależeć może jeszcze od zarządu banku, który wspólnie ze Skarbem Państwa będzie
zapewne ustalał ostateczną cenę emisyjną, a co za tym idzie wartość pozyskanych
środków. Wydaje mi się, że jednak rząd wciąż jest głodny sukcesu - szczególnie
po fatalnej próbie sprzedaży stoczni - więc tym razem powinno być to szczęśliwe
zakończenie. Oby. Zobacz wicej postw



Temat: Optimal Fashion - casting - Bądzcie swiadomi
Optimal Fashion - casting - Bądzcie swiadomi
Lipne banki twarzy zarabiają na złudzeniach
Piotr Musiał z Katowic usłyszał w radiu reklamę łódzkiej firmy Optimal
Fashion, która w katowickim Domu Lekarza organizowała casting dla
zainteresowanych wystąpieniem w reklamie. Szukano nowych twarzy, głównie
dzieci. Pan Piotr jest młodym ojcem, zachwyconym swoim synkiem. Wspólnie z
żoną postanowili skorzystać z tej szansy.


Tajemnicza reklama
– Zgłosiliśmy się całą rodziną. Sądziliśmy, że to jest poważny casting, ale
to było nieporozumienie. Przyszło kilkuset ludzi, najwięcej młodych, wielu z
dziećmi. Na miejscu jednak mocno się rozczarowałem. Przede wszystkim firma
chciała od nas pieniędzy. Kazała sobie płacić za zdjęcia, a robiła je
każdemu, kto chciał. Nie było żadnej selekcji, wyboru. Nie podano konkretnych
informacji, o jakie reklamy chodzi, gdzie będziemy grać, czy pozować –
opowiada Piotr.
Fotografie były bardzo drogie. Za pięć zdjęć trzeba było zapłacić na wstępie
około 180 zł. Potem dochodziły jeszcze inne opłaty, w sumie ok. 300 zł. Fotki
miały się pojawić na stronie internetowej firmy.
– Mieliśmy czekać na jakiś sygnał od producentów reklam – dodaje
katowiczanin. – Wszystko to wydało mi się mocno podejrzane. Ludzie z Optimal
Fashion brali pieniądze, ale nie dawali żadnych gwarancji, że model trafi do
reklamy. Opłata była wyłącznie za to, że nasze twarze będą do oglądania na
jakiejś stronie. Ponieważ ceny zdjęć były wygórowane, wycofałem się, ale
wiele osób dało się przekonać, że to droga do kariery.

Droga galeria
Na ludzkich marzeniach o sławie, bez względu na urodę i talent – można nieźle
zarobić. Wystarczy kupić aparat fotograficzny, założyć stronę internetową i
za spore pieniądze umieszczać tam zdjęcia chętnych. Koniecznie trzeba dodać,
że za efekty takiej promocji firma nie bierze odpowiedzialności. Kandydatów
pewnie nie zabraknie...
Tego rodzaju firmy określające się jako reklamowe, zwykle nie mają siły
przebicia na rynku medialnym, ale dość tupetu, żeby pobierać duże pieniądze
za amatorskie zdjęcia. Nazywają się bankami lub galeriami twarzy.
Profesjonalni producenci mają jednak własne zdanie na temat ich usług.

Gratisowe banki
Płacenie za umieszczenie wizerunku w takiej bazie to rodzaj ruletki. Może
zdarzyć się cud i jakiś producent zainteresuje się zdjęciem. Fachowcy z
branży zapewniają jednak, że nie należy na to liczyć.
– Obiecywanie kariery dzięki takim zdjęciom, to czerpanie zysków z cudzej
naiwności – uważa Anna Zimecka ze Stowarzyszenia Agencji Reklamowych.
– Liczące się agencje produkujące reklamy nie korzystają z usług
przypadkowych banków twarzy w internecie. Mają własnych zaufanych
współpracowników, którzy wykonują ich zlecenia. Co ważne, w tej branży
poważne firmy nie pobierają pieniędzy od osób, które znajdą się w ich bazie
danych. Jeśli producent skorzysta z czyjegoś wizerunku, on za to płaci. Z
tego właśnie żyją firmy, które poważnie zajmują się castingami do reklam.
Wiele firm traktuje jednak castingi jako pułapkę na ludzi, którzy godzą się
na zrobienie sobie bardzo drogich zdjęć nikomu niepotrzebnych. Słono płacą za
swoje marzenia.
Piotr Musiał od razu zorientował się, że jest to kolejna metoda sprytnego
naciągania. Firma nie gwarantowała przecież żadnych zysków dla swoich modeli.
– Nie zamierzałem wyrzucać pieniędzy w błoto. Ale zaskoczyło mnie to, jak
wiele osób uwierzyło w taką promocję i zgodziło się płacić – dziwi się teraz.

Komu fotkę
W internecie wciąż toczą się dyskusje na ten temat. Martyna
pisze: „Pojechałam na casting firmy z Łodzi. Za zamieszczenie zdjęć w
internecie zapłaciłam 300 zł. Tylko, że do tej pory zdjęcia się nie pokazały,
a strona www.twarzreklamy została zablokowana. Pamiętajcie – firma, która na
wstępie chce pieniędzy, to zwykła ściema!” Zona: W umowie wyraźnie jest
zaznaczone, że firma nie bierze żadnej odpowiedzialności za skuteczność
swoich działań. To oznacza, że występ w reklamie może pozostać marzeniem.
Jeśli natomiast ktoś dostanie angaż, to agencja zabierze sobie 20 proc. od
sumy ustalonej w kontrakcie. Niezły biznes, co? Ja chyba też założę taką
firmę”.
Co gorsza, organizatorzy castingów nie czują się winni. Przecież ludzie
ryzykują na własne życzenie.
– Skoro robimy ludziom zdjęcia, jest to usługa, za którą muszą zapłacić. Nie
jesteśmy instytucją charytatywną. Nie ukrywamy, że zarabiamy przede wszystkim
na robieniu zdjęć. Promocja tych osób to drugorzędna sprawa, nie możemy
nikomu zagwarantować kariery. Nie bierzemy jednak pieniędzy za darmo! Zdjęcia
to konkret – twierdzi Dariusz Zając, szef Optimal Fashion.

Kto następny?
Firma podróżuje po całej Polsce; zdaniem jej właścicieli, wynajęcie sali na
casting, reklama w radiu, ulotki, fotografie to spory wydatek. Inwestycja
musi się zwrócić, a poza tym firma liczy na zarobek.
– Nikogo do niczego nie zmuszamy – podkreśla Zając. – Fotografie chętnych
umieszczamy w internecie. Sami też je wykorzystujemy, bo dzieci na przykład
występują w katalogach odzieżowych. Ale oczywiście nie każdy z naszej bazy
trafia do reklamy. Ludzie z własnej woli decydują, czy taka propozycja im
odpowiada.


Zobacz wicej postw



Temat: Odezwa do głupków polskich i ukraińskich
Na zakończenie odpowiem krótko - slowami jkimi sami mowicie
i sami sobie przeczycie.
Mówicie o Ukraińcach w Polsce to mowicie tylko i wylacznie o
Bojkach i Łemkach bo tu Ukraińcow Wołyniaków nie było i nie ma !
Pyanie ? - Prawda czy fałsz - odpowiedźcie sobie sami
Po IIwojnie światowej dokonano eksterminacji tych Łemkow i Bojkow
wraz ich cerkwiami oraz religia bizantyjska że z kilkuset tysięcy
na tym terenie - jak sami piszecie pozostalo tylko kilka tysięcy
Prawda czy falsz ?- sami odpowiadajcie sobie ?
Blokując rozwój kultury zwanej ukraińską w Polsce - zwlaszcza tu w
Przemyslu to blokujecie rozwój tradycji i kultury łemkw i Bojków -
tych kilku tysięcy ludzi ( jak w sansenie) bo innych Ukraińców -
zwlascza Wolyniaków tutaj Nie ma !
To zamiast ich wspierać to wcześniej dokonano eksterminacji
nastęopnie wynarodowiono robiąc z nich grupe etniczna i tzw.
mieszańcow ( czyli Kundli) a teraz zmyslnie chce sie dobić zwalając
wszelkie winy swoje i Wołyniakow na Łemków i Bojków
Prawda czy fałsz - bo prawde udowadniam
Nie mam nic wspólnego z Wolyniem lecz bronię tych Łemków i Bojków
oraz Austro wegrów ( dla was Kundli) bo te wszystkie głosy
nienawiści i dyskredtacji Ukraińcow w Polsce najbardziej biją w
tych wlaśnie niewinnych i wręcz wyępionych Łemkow i Bojkow .
Prawda czy fałsz : lecz wy przekręcacie że nie o nich mowa, Ja i
moi wspólbracia w niedoli zawsze kojarzymy że mówiąc o bandytach
ukraińskich -to min. o nas mowa, niegdzie nie czytałem aby Polacy
powiedzieli tym Ukraińcom ( nech bedzie dla was Kundlom) słow
przepraszamy lecz nawet tym Bandytom z AK i BCh nadają odznaczenia
i medale za ludobójstwo niewinnych ludzi ( chocby za Pawlokomę i
Małkowice - to tu niedaleko)
Przeciez o Małkowickich mordach Ukraińcow mało kto w Przemyslu
słyszał a tam w Małkowicach przekrecaja i propagują informację że
to Ukraińcy ich mordowali- tam w małkowicach (ciekawe gdzie i jacy
Ukraińcy mordowali w Malkowicach Polakow)
Prawda czy Falsz
Co do UPA ( bo o OUN to tu prawie nikt nie słyszał) to dwie
oddzielne historie bo nawet w Encyklopedii tej polskej ( wikipedii
rownież ) pisze że UPA zostala powolana do obrony ludnosci
ukraińskiej przed zbrodniczymi dzialaniami wojska polskiego min LWP
oraz ratowania przed wysiedleniami na Sybir i do Kazachstanu
Prawda czy fałsz
UPA było nazywae przez Niemców jako Partizanen a AK jako Bandite -
Prawda czy fałsz
a co te slowa oznaczaja w pojęciu prawa międzynarodowym to pytać
historyków - wojskowych Wojska Polskiego nie mnie bo ja go sobie
nie wymysliem
Jeżeli chcecie protestować przeciwko Ukrańcom - Wlyniakom co
mordowali Polakow to nie jest od tego Przemyśl gdzie zamieszanie
tutaj robia niby Polacy - wołyniacy ( min. wolyniak 2) siejąc
nienawiść do Łemkow i Bojków oraz podjudzając do tej nienawiśc lecz
możecie jechać do Warszawy pod Ambasadę Ukrainy i Min. Spraw
Zagranicznych i tam sobie pikietować . bo tutaj wasze działania
biją głównie w Łemkw i Bojkow a potem jest za to odwet we Lwowie
gdzie Ukraińcy może tez z Wołynia biora sobie ten odwet - riposte
na Polakach
ksiądż ten od Ormian wasz przewodnik - wnuk Salomona jest bliżej
Warszawy a tu w Przemyslu napuszcza na Ukraińcow oraz szczuje Narod
na Naród( a lemki i Bojki cierpią -znow niewinnie)
Prawda czy falsz -odpowiedźcie sobie sami ?
Na każdym kroku gdy udowadnia wam sie pewne fakty i prawdę zaraz
krzyk że to klamstwo i przekręcacie że nic nie macie do Lemków i
Bojków a nawet samych Ukraińców lecz tylko do UPA i OUN - a
przecież to ich Państwo ich Historia i ich organizacje zbrojne z
którymi są sciśle związani . Nie Polacy mogą dyktowac Ukrańcom
historie i kto kim ma byc dla nich bandytą, kto bohaterem -lecz
sami Ukraińcy maja prawo zabierać w tym głos
W komentarzach moich -bardzo dla was drażliwych cały czas
przejawiam chęc dialogu i pojednania - lecz nie Ja tylko Wy
podgrzewacie atmosfere jadu i nienawści wsadzając jednocześnie
Łemkow Bojków do jednego worka z tymi co mordowali Polakow
zapominając że to olacy mordwali tych Rusinów do tego stopnia że tu
w Polsce z Kilkuset tysięcy pozostala garska kilku tysięcy Łemkow
lub kilkadziesiątu tysięcy BOjkow
Co do komputera - to niestety jestem biednym Łemkio-Bojkiem i ne
mam na tyle pieniędzy aby kupić sobie taki jak macie W . Muszę
pojechacdo Rodzinnych Austro -węgier i tam przy Polakach o ile mi
pozwolą zamiatać Kloate cokolwiek zarobić aby kupić używany
komputer ale lepszy od tego któr mam .
Lecz nie o komputer chodzi lecz o prawdę - ylko prawe oraz
pojednanie i pogodzenie sie zhistoria . Była - MInęla - nie będzie
INNA ta bez zawiści i nienawiści
BO już zbyt dużo wymordowano emkow i Bojkow w Polsce 9 Bo oni tu
tylko są) a Wy nadal szczujecie aby ich mordować i eksterminować w
tym kraj - chyba że macie zamiar zbrojnie weść na Ukraine - ato juz
Wasz problem nie łemkow czy Bojków -tylko potem nie płaczcie że
znów was ta mordowano - jak w Afganistanie
Prawda - cz fałsz
Aby więcej nie TRolować- po Waszemu - bo ja mam dla Was być Trolem
( jak Bojko lub emko - kundlem) to pokornie kulę on aby Panow z
Wolynia tu na terenach Łemkowsko- Bojkowskich - POLSKICH (
pdkreślam polskich lecz naszych wspólnych ) bardzo nie denerwować i
drażnić i odjeżdżam z tego tematu - mże na inne forum - to
obiektywniejsze i bliższe prawdy co do Łemków i Bojków
Jak chcecie wiedzieć jak Łemków i Bojkw ekstermiowano po wojnie
nawet na terenach Niemiec -wylapywali Amerykanie o i do Bolszewika
na śmierć wysylli )zapytajcie się tych w Kanadzie i USA
Zobacz wicej postw



Strona 3 z 3 • Znalelimy 240 postw • 1, 2, 3



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  co kupic zeby zarobic
Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: co kupic zeby zarobic