| wapnia, wiem ze najwiecej jest w mleku, ale ja nie lubie mleka i wpadlam
na
| pomysl aby mleko zastapic jogurtami, ale pytanko ile mniej wiecej
jogurtu
;-)))
Najwięcej wapnia nie jest w mleku, oj nie! W 100 ml mleka jest go około
120 mg.
A w 100 g sera parmezanu jest go około 1180 mg czyli dziesięć razy więcej!
Sery
są o wiele lepszym dostarczycielem wapnia, np. feta=500 mg, mozzarella=450
mg,
emantaler=1029 mg. W orzechach laskowych jest 225 mg (czyli dwa razy
więcej,niż
w mleku), a w maku=1460 mg. W białej surowej fasoli=113 mg, a w
ciecierzycy 124
mg. Nawet sczypiorek zawiera więcej wapnia, niż mleko, bo 129 mg, a
gotowany
szpinak =126 mg, zielona pietruszka 179 mg. To może zrezygnuj z tych
jogurtów,
skoro tak bardzo nie lubisz mleka ;-)))
Smacznego
polny konik


Bardzo dziekuje !
Dzieki za oswiecenie - zawsze sie mowi ze w mleku to wapnia jest naj naj, a
tu tyle innych dobroci, az mi sie nie chce wierzyc, ze mleko schodzi tu na 2
plan. Fajnie, ze dales/las mi tyle przykladow, juz wiem co papusiac;)
Milego dnia
Magda

Mon, 16 Jan 2006 23:37:00 +0100, *Joanna*
<news:dqh6sq$obe$1@news.interia.plnapisał(a):

| recepta na przyszlosc: mniej aloholu, mniej bijatyk, mniej pudru, wiecej
| warzyw i przetworów mlecznych...i patrzec pod nogi ;)

Ale mu rady dałaś :-(


uważasz że alkohol i puderek pod noskiem są zdrowe i nieodwapniają organizmu
oraz uważasz że bijatyki są dobre dla zębów?

i

Najwięcej wapnia zawierają:
  a.. parmezan (30 g) - 336 mg
  b.. mleko (szklanka) - 300 mg
  c.. jogurt chudy (115 g) - 225 mg
  d.. kalarepa gotowana (85 g) - 179 mg
  e.. suszone figi (5 sztuk) - 135 mg
  f.. serek sojowy (115 g) - 118 mg
  g.. brokuły gotowane (85 g) - 88 mg
  h.. fasola z puszki (170 g) - 80 mg
  i.. biała fasola gotowana (85 g) - 45 mg

Najbardziej to od np.marchewki może taki ząbek pęknąć, a przy jedzeniu
miekkiej bułeczki wyjść sobie ten "ułamek".


białych bułeczek akurat nie polecam,a co do marchewki do hm... nie
koniecznie musi jeść marchewkę, ale dziwne byłoby gdyby do końca życia
miałby jej nie jeść ;)

On Tue, 16 Sep 2003 20:34:59 +0200, Wojtek Kwinta
<macuna@op.przyjaciel.wejdz.plwrote:
| To zdaje się Wprost o tym UHT nie dawno pisało? Cóż, to nie jest do
| końca tak jak pisali, ale to już zupełnie inna historia.
moze w skrocie napisac co nie jest do konca tak jak pisali?


OK. Wg różnych źródeł, różne są dane o utracie wartości odżywczych mleka w
procesie obróbki. Poza tym mleko sterylizowane a mleko sterylizowane metodą
UHT to dwie różne rzeczy. W pierwszym przypadku temperaturę rzędu 130 stopni
utrzymuje się przez 10-30 minut i faktycznie zawartość np. tiaminy czy
witamin grupy B drastycznie spada. W UHT osiąga się nawet wyższą
temperaturę, ale tylko na co najwyżej kilka sekund. Wg np. "Ekonomii
mleczarstwa" M. Sznajdera utrata wartości odżywczych jest wtedy minimalna.
Poza tym zwykłe mleko w zasadzie należy przegotować, więc obróbkę cieplną
robimy sami (choć nie tak ostrą). Wbrew pozorom nie każde mleko w kartonie
jest UHT. Część jest tylko pasteryzowana (ogrzewanie poniżej 100 stopni w
celu usunięcia bakterii chorobotwórczych) i takie produkty nie są
bezwartościowe. Przy okazji: obróbka termiczna produktów mlecznych podnosi
zawartość antykancerogennego CLA (sprzężone dieny kwasu linolowego). Poza
tym taki drobiazg: nawet jeśli mleko miałoby zmniejszone o 1/3 ilości
lizyny, witamin i kwasu foliowego, wciąż pozostaje reszta (2/3). W końcu np.
gotowane warzywa też tracą część witamin itp., a nikt nie mówi, że nie
należy ich jeść (warzywa z mikrofali tracą mniej, bo proces jest krótszy).
Nie znalazłem potwierdzenia, że w UHT nie ma wapnia (w pracy "Rola żywienia
w zapobieganiu osteoporozie" [Alina Dobrzańska, Bronisława
Tymolewska-Niebuda, Katarzyna Lesińska z SGGW] dane wskazują, że w litrze
mleka UHT jest 1200 mg wapnia, czyli więcej niż wynosi przeciętne dzienne
zapotrzebowanie; ba, najwięcej wapnia jest w mleku w proszku), dlatego dziwi
mnie wypowiedź prof. Pertyńskiego (może tak jest w wypadku tradycyjnie
sterylizowanego mleka?).
Moim zdaniem nazywanie mleka UHT bezwartościowym quasi-mlekiem jest
nadużyciem, a celem tekstu jest ukazanie kolejnego spisku polityków przeciw
narodowi ;-). Inna rzecz, że zgadzam się z autorką, iż próba sprzedaży
nadwyżek mleka za pieniądze podatnika to zły pomysł (ale to już inny temat).
Z gazetami już tak jest: żeby wyciągnąć sens, nie można ich czytać
bezkrytycznie :-).

Wu

Nie nie, ja nie pytam o twoje medyczne teorie i udowadnianie, że jeśli  
ktoś permanentnie jest niedożywiony, to mu lepiej. Dość mam przykładów z  
Afryki, gdzie po sawannach powinny biegać okazy zdrowia. Zawsze możesz tam  
pojechać i dzieciakom z wypukłymi brzuszkami powiedzieć "a na ch** jeść,  
mocz własny pijcie". Nie interesuje mnie też, co sądzisz o strajkach  
głodowych.


Kolejny z którym rozmawiam myli chroniczne niedożywienie z okresową
zdrowotną głodówką.

Ja chcę się dowiedzieć, w jaki sposób za 5 PLN chcesz zapewnić porządne  
wyżywienie na cały dzień dla jednej osoby, której organizm wyczerpany  
chorobą musi się regenerować. Chcę sie też dowiedzieć, dlaczego wycofujesz  
się okoniem i zaprzeczasz własnej tezie.


Są różne stadia choroby i część musi się regenerować, a część jest w fazie
choroby i organizm nie potrzebuje tyle jedzenia.

Bo najpierw piszesz:
"Za tyle [3-5 PLN] można zjeść w miarę pożądny posiłek, przynajmniej jak  
sam sobie
robię to tyle wychodzi." i "Mówimy o ludziach chorych, którzy dużo jeść  
nie potrzebują.", czyli stwierdzasz dwie rzeczy. Primero: zdrowa osoba jak  
wyda 150 PLN miesięcznie na żarcie, to styknie. Segundo: chorzy mogą jeść  
mniej, można ich tak żywić. Na primero nie odpowiedziałeś, a prosiłem  
przecież o pełnowartościowe menu za 5 PLN dziennie dla  
dwudziestoparolatka.


No to zdecyduj czy chory czy dwudziestoparolatek. Ja mam trzydziestkę i nie
muszę już tyle jeść gdy miałem 20 lat. No i to co dla mnie jest
pełnowartościowe, Tobie już się może takie nie wydawać.

Na segundo stwierdziłeś najpierw, że przecież  
szpitale i tak ludzi niedożywiają.


Nie pisałem, że niedożywiają, ale posiłki sa nieracjonalnie skomponowane,
np. białka z węglowodanami w jednym posiłku, kompot do popijania przy
jedzeniu albo węglowodany złożone w postaci kluch z cukrami prostymi w
musie owocowym, który na te kluchy jest ładowany. Tu nie chodzi o ilość,
ale o jakość. Jak ja bym miał się czyms takim żywić to stare choroby na
pewno by mi wróciły, a ja wolę oddychac nosem niż mieć go zatkanego przy
różnych chorobach jakie mnie męczyły.

Tylko o co te pretensje, skoro według  
twoich teorii niedożywienie to korzystna sprawa, zwłaszcza permanentne i  
zwłaszcza dla osoby, której organizm szczególnie potrzebuje składników  
odrzywczych. Jestem ciekaw co powiesz osobie, której kości regenerują się  
po wypadku. "Olej odżywki, wapń ci nie potrzebny"?


A skąd się bierze najwięcej wapnia? Durni lekarze tłumaczą, że w mleku, co
jest kompletną bzdurą bo nie jest wchłaniany poprawnie. O wiele lepiej
przyswajalnego wapnia jest choćby w burakach.

Czekam, nadworny medyku Pręgierza. Bo póki co pokazujesz, że głodówka to  
dobrze wpływa tylko na brak logiki i dysortografię.


Jakoś w dyskusjach każde moje zdanie wywołuje nowe pytania, co może być
odbierane jako brak logiki, a co do dysortografii to apogeum poprawnego
pisania miałem jak zdawałem maturę, a to było dawno temu.

<trapezwpSPAMPR@poczta.wp.plwrote:


[...]

Kolejny z którym rozmawiam myli chroniczne niedożywienie z okresową
zdrowotną głodówką.


Ależ to twoje twierdzenie. Powiedziałeś, że styka 5 PLN na pacjenta i w  
sumie to oni powinni jeść mniej i w ogóle dobrze im będzie. To ty  
opisujesz chroniczne niedożywienie, nie ja. O tymczasowej głodówce w ogóle  
nie ma w tym wątku mowy. Mówimy o 5 PLN na żarcie na dzień. Permanentnie.

[...]

Są różne stadia choroby i część musi się regenerować, a część jest w  
fazie
choroby i organizm nie potrzebuje tyle jedzenia.


Znaczy ile nie potrzebuje? Wystarczy racja skazująca organizm na  
niedożywienie?

[...]

No to zdecyduj czy chory czy dwudziestoparolatek.


Po co mam zadecydować, skoro odniosłeś się do obu przypadków. Napisałeś  
zarówno o sobie, jako o osobie zdrowej (i *nie* napisałeś, że są tu jakieś  
przedziały wiekowe), jak i o osobach chorych. Nie muszę się na nic  
decydować.

Ja mam trzydziestkę i nie
muszę już tyle jeść gdy miałem 20 lat.


Co nie przeszkadza ci twierdzić, że niedożywienie jest ogólnie spoko, w  
końcu mówisz nie o konkretnym okresie, a o ciągłym wydawaniu 5 PLN  
dziennie na żarcie. Możesz sobie zmodyfikować mój post: proszę o  
pełnowartościowy jadłospis, łącznie z napojamy, dla aktywnego fizycznie i  
intelektualnie 30-latka. Oczywiście czasem chciałbym zjeść coś więcej, niż  
porcję ryżu z chomikowanymi ważywami.

No i to co dla mnie jest
pełnowartościowe, Tobie już się może takie nie wydawać.


Ale ty nie piszesz "dla mnie", ty piszesz to w kontekście szerokiej grupy  
osób, propagujesz niedożywienie jako uniwersalny poprawiacz zdrowia.

| Na segundo stwierdziłeś najpierw, że przecież
| szpitale i tak ludzi niedożywiają.

Nie pisałem, że niedożywiają, ale posiłki sa nieracjonalnie skomponowane,
np. białka z węglowodanami w jednym posiłku, kompot do popijania przy
jedzeniu albo węglowodany złożone w postaci kluch z cukrami prostymi w
musie owocowym, który na te kluchy jest ładowany. Tu nie chodzi o ilość,
ale o jakość.


Bullshit. Mówiłem ci, mam wykrywacz wierutnych bzdur. Oto, co napisałeś:

"I sądzisz, że to co w szpital dają żreć, zapewnia podstawowe składniki
odżywcze? "

Nie piszesz, że nieracjonalnie się łączy składniki, tylko poddajesz w  
wątpliwość ich zapewnianie w ogóle. Czyli zasugerowałeś niedożywienie.  
Jestem cierpliwy, mogę ci raz za razem wyjaśniać, co miałeś na myśli.

Jak ja bym miał się czyms takim żywić to stare choroby na
pewno by mi wróciły, a ja wolę oddychac nosem niż mieć go zatkanego przy
różnych chorobach jakie mnie męczyły.


Znaczy, że jak jesteś niedożywiony, to masz drożny nos?

| Tylko o co te pretensje, skoro według
| twoich teorii niedożywienie to korzystna sprawa, zwłaszcza permanentne i
| zwłaszcza dla osoby, której organizm szczególnie potrzebuje składników
| odrzywczych. Jestem ciekaw co powiesz osobie, której kości regenerują  
| się
| po wypadku. "Olej odżywki, wapń ci nie potrzebny"?

A skąd się bierze najwięcej wapnia?


Pewnie z moczu.

Durni lekarze tłumaczą, że w mleku, co
jest kompletną bzdurą bo nie jest wchłaniany poprawnie. O wiele lepiej
przyswajalnego wapnia jest choćby w burakach.


No ale co to ma do rzeczy? Buraków w szpitalach nie ma?

| Czekam, nadworny medyku Pręgierza. Bo póki co pokazujesz, że głodówka to
| dobrze wpływa tylko na brak logiki i dysortografię.

Jakoś w dyskusjach każde moje zdanie wywołuje nowe pytania, co może być
odbierane jako brak logiki,


Albo jako dobra zabawa :D

a co do dysortografii to apogeum poprawnego
pisania miałem jak zdawałem maturę, a to było dawno temu.


Nie przeczę.

Bo i pytanie jest źle zadanie - czy suplementacja wapniem wystarczy, aby
cofnąć proces osteoporozy.


Ej, ekofilozofie! Nie chodzi mi o cofanie procesu osteoporozy, ale
niedopuszczenie do tego procesu w wyniku suplementacji magnezu, jaki
proponujesz na swojej stronie vegie (notabene ciekawej i dość
przekonującej).

Nie, nie wystarczy. Wapń to tylko jeden z wielu elementów procesu
odwapniania.


Nie chodzi mi o suplementację wapnia, ale czy w przypadku suplementacji
magnezu wystarczy pobór wapnia z wody mineralnej i owoców lub warzyw. Gdzie
znajdę najwięcej wapnia tego przyswajalnego, bo nabiał jest wg Ciebie be.

Tak naprawdę na rozwój osteoporozy mają wpływ takie czynniki,
jak:

1. Brak witaminy D - w naszej strefie klimatycznej to dotyczy niemal
wszystkich, nawet tych osób, które często się opalają.


Gdzie znajdę wit. D, bo myślałam, że ona w margarynie jest, ale ta jest
zakazana;-)

2. Brak witaminy K - ona występuje głównie w zielonych, nie rozgotowanych
liściach roślin (np główka sałaty ma jej 800% dziennego zapotrzebowania),
a
tak szczerze - ilu z nas zjada surowe liście?


O, ja zjadam! Robię sobie taką sałatkę: zielona sałata, ogórek, pomidor,
czerwona fasola (z puszki), czasem cebula lub szczypior, polewam oliwą z
oliwek (teraz zmieniam na olej lniany) i dodawałam czasem ser feta (teraz
wywalam to, bo zakazany;-) ) To jest ok wg Twojej ekofilozofii?

3. Niedobory jodu - dziś laborantka wyznała mi, że co druga badana osoba w
moim regionie ma niedobory, a co za tym idzie problemy z tarczycą.


Pewnie i ja mam, bo soli (która jest jodowana) unikam. To co? Brać jodid?
Zresztą zobaczę, co mi w październiku powie mój endokrynolog. Bo mam wole,
ale raczej neutralne, znaczy ani niedoczynne, ani nadczynne.

4. No i najważniejsze - picie mleka, jedzenie mięsa i serów. Nabiał ma
dużo
wapnia co prawda, ale jest to wapń nieprzyswajalny. Za to wszystkie te
produkty powodują silne zakwaszenie przewodu pokarmowego - człowiek w
naturze nigdy nie jadł takiej ilości białka - co sprawia, że organizm musi
ten kwas jakoś zneutralizować. Robi to za pomocą rezerw wapnia, oczywiście
te rezerwy się w końcu kończą, więc powoli zaczyna pobierać go z kości.


A jaką masz receptę na odkwaszenie organizmu? Bo z Twoich teorii na stronie
wynika (co jest zresztą niegłupie), że zakwaszenie wpływa na stawy. Kupiłam
kiedyś takiego e-booka Szadkowskiej "Jak wyleczyc nieuleczalne choroby" -
pisała właśnie o reumatoidalnym zapaleniu stawów i o tym, że weganizm cofnął
jej chorobę. Lekarze tylko zabić potrafią specyfikami przeciwzapalnymi.
Chodzi mi o receptę na szybkie odkwaszenie, masz takową?

To co teraz napisałem brzmi jak herezja, w końcu wszyscy specjaliści z
koncernu Danone twierdza, że mleko zapobiega osteoporozie. Ale fakty są
nieubłagane - osteoporoza jest chorobą nieznaną w krajach, w których mleka
w ogóle się nie pije, a jej narastanie jest wprost proporcjonalne do
spożycia mleka w danym kraju. Najwięcej przypadków tej choroby notuje się
w
krajach, w których spożywa się najwięcej mleka.

Jakby tego było mało, przyjrzymy się 2 faktom.

1. Na całym świecie jest tylko kilka gatunków istot, które miewają
osteoporozę. Są to ludzie, koty karmione przez człowieka, psy karmione
przez człowieka. Dzikie nie miewają tego problemu

2. Jedyne istoty na planecie Ziemia, które piją krowie mleko, to ludzie,
koty karmione przez człowieka, psy karmione przez człowieka. Dzikie nie
miewają tego problemu.

Wnioski można wyciągnąć samemu.


Czytałeś to? http://www.osteoforum.org.pl/mm8_2004_14.html
Patrz, jakie tytuły naukowe mają ci ludzie.

O zbilansowaniu diety możesz poczytać - jeśli znasz angielski - na
stronkach
dra Ornisha - on właśnie przeprowadzał te eksperymenty z dietą, po której
cofały się zmiany miażdżycowe, więc chyba byłby w tym wypadku najlepszym
źródłem. Na stronce vegie masz w miarę rzetelne artykuły na ten temat, ale
fakt, że są one nieco bardziej skierowane do "doświadczonych" wegetarian.
Nie ma tam zbyt wiele na temat podstaw, raczej omówiono parę witamin i
minerałów których może na źle zbilansowanej diecie zabraknąć. Muszę chyba
naprawić ten błąd i zrobić ładny artykuł na ten temat.


Angielski znam tylko w stopniu podstawowym, więc nie poczytam.
Koniecznie napraw to, bo przeczytałam i czuję ogromne braki. Piszesz tylko o
omega 3 i 6, witaminie B12, którą łatwo suplementować tabletkami, i o
uzupełnianiu się aminokwasów. Dla takich ludzi jak ja to zbyt mało. Zresztą
muszę to wielokrotnie przeczytać, może coś jeszcze wyłapię.



Pozdrawiam
Anka

• co ma w sobie najwięcej białka
• co można robić z kobietą
• Co kupić na urodziny mężowi
• Co lepsze kaszka czy kleik
• co można ze szwem okrężnym
• Co można robić w wolnym czasie
• co można pomalować Farbę elewacyjną
• Co można zrobić z truskawek
• Co mi grozi za brak przeglądu
• co mozna robić w niedziele
• zanotowane.pl
• doc.pisz.pl
• pdf.pisz.pl
• burdelmama.opx.pl

	Co ma najwięcej wapnia	Ogl�dasz odpowiedzi wyszukane dla has�a: Co ma najwięcej wapnia