Temat: Do zobaczenia za rok
Do zobaczenia za rok
Droga Rodzino, Przyjaciele i Koledzy zza Bobrówki - w związku z poniższym
przez cały rok odpoczniecie od mojej natrętnej osoby
A jeżeli przetarg wygra Budimex-Dromex to może i znacznie dłużej

Sypiący się wiadukt na ulicy Katowickiej zostanie na wiosnę zamknięty. Jego
remont potrwa do końca roku. Skrzyżowanie ulic Katowickiej, Stawowej, Liburni
i Kolejowej to najbardziej newralgiczne miejsce w Cieszynie. Codziennie w
godzinach szczytu tworzą się tutaj korki. Ale najgorzej jest w dni targowe,
czyli środy i soboty, gdy na pobliskie targowisko przyjeżdżają dziesiątki
handlarzy oraz kupców z Czech. Wystarczy mała stłuczka, żeby sparaliżować
ruch w tej części miasta.
Kłopoty mają się skończyć po przebudowie skrzyżowania. Zanim jednak do tego
dojdzie, kierowcy muszą się przygotować na jeszcze większe utrudnienia. Od
maja do końca roku nie tylko zamknięty będzie wiadukt, ale również z ruchu
wyłączona zostanie część skrzyżowania. - Należy spodziewać się poważnych
utrudnień - przyznaje Barbara Hyrnik, dyrektorka Powiatowego Zarządu Dróg.
StarostwoPowiatowe w Cieszynie dostało ponad 8,1 mln zł dofinansowania z
Unii Europejskiej na modernizację skrzyżowania, całej Liburni oraz
skrzyżowania z ulicą Zamkową przy kościele św. Jerzego. Koszt całej
inwestycji to 10,8 mln zł. Unia pokrywa 75 proc. inwestycji, a starostwo i
władze Cieszyna dorzucają resztę.
Remont trwał będzie dwa lata. W tym roku ekipy remontowe zajmą się się
wiaduktem i skrzyżowaniem, a w przyszłym zmodernizują Liburnię i przebudują
skrzyżowanie przy kościele.
Skrzyżowanie przy starostwie zostanie przekształcone w wielkie rondo (drugie
też, tyle że w miniaturowe), a wiadukt, który ma już prawie 30 lat, czeka
gruntowny remont. Po zimie tak się sypie, że kilka dni temu Miejski Zarząd
Dróg musiał pod nim podwiesić siatki ochronne, bo spadający tynk uszkadzał
samochody.
- Wiadukt jeszcze nigdy nie był porządnie naprawiany i stwarza coraz większe
zagrożenie. Trzeba go nie tylko odświeżyć, położyć nowy asfalt, ale też
wymienić w nim łożyska, dlatego cała konstrukcja zostanie podniesiona - mówi
Barbara Hyrnik.
Realizacją inwestycji zainteresowanych jest siedem firm. Rozstrzygnięcie
przetargu nastąpi w tym miesiącu. - Dokładną organizację ruchu, po
uwzględnieniu naszych sugestii, przedstawi wykonawca remontu - dodaje Hyrnik.
Burmistrz Cieszyna Bogdan Ficek: - Już w kwietniu, czyli jeszcze przed
rozpoczęciem inwestycji, będziemy chcieli przygotować dokładny materiał jak
będą przebiegały objazdy i z jakimi uciążliwościami należy się liczyć. Pewne
jest już, że największy ruch przebiegał będzie ulicą Bobrecką. Samochody będą
też kierowane pod wiadukt.


www.cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/577824.htmlZobacz wicej postw



Temat: historyczne sztuczności II
przetarg na pałac w Kończycach
Prawie 2 mln zł chce StarostwoPowiatowe w Cieszynie za pałac hrabiny Gabrieli
von Thun-Hohenstein. Kupcy są, ale czekają, aż urzędnicy "zejdą z ceny". - Nie
ma mowy - przekonuje starosta.

Pałac w Kończycach Wielkich został wzniesiony przez marszałka krajowego Jerzego
Fryderyka Wilczka na przełomie XVII i XVIII wieku. Jego ostatnią właścicielką
była hrabina Gabriela von Thun-Hohenstein (1872-1957). Wielu mieszkańców Śląska
Cieszyńskiego do dzisiaj wspomina ją z rozrzewnieniem. Mimo niemieckiego
nazwiska, hrabina szczyciła się polskim obywatelstwem. Nie była zadufaną
arystokratką. Zawsze odpowiadała ludziom na ulicy, troszczyła się o służbę.
Organizowała gwiazdki dla biednych dzieci, pracowała w Czerwonym Krzyżu, była
inicjatorką powołania Towarzystwa Ochrony Zwierząt i Ochotniczego Pogotowia
Ratunkowego, a w 1910 roku ufundowała III pawilon Szpitala Śląskiego w
Cieszynie, za co otrzymała tytuł honorowego obywatela miasta.

W 1945 roku wojska radzieckie wtargnęły do pałacu w Kończycach, zdemolowały go
i odebrały hrabiowskiej rodzinie, urządzając w nim dom dziecka. Hrabina nie
protestowała. Zamieszkała w Cieszynie, gdzie po latach zmarła w biedzie.

W listopadzie ub. roku, już po decyzji i wyprowadzce z pałacu Domu Dziecka,
Zarząd Powiatu uznał, że utrzymanie pustego obiektu będzie zbyt kosztowne i
postanowił go sprzedać. Radni zaakceptowali pomysł. Cenę ustalono na około 2
mln zł i ogłoszono przetarg. - Bardzo bym chciał, żeby nowy właściciel
doprowadził kompleks do dawnej świetności - mówił Karol Folwarczny, wójt
Hażlacha.

Zabytkowego obiektu jednak nie sprzedano. - Było zainteresowanie pałacem, nawet
spore, ale nie sprzedaliśmy go, bo większość kupców liczyła, że obniżymy cenę.
A ona przecież nie jest wysoka! - przekonuje starostacieszyński Witold
Dzierżawski.

Teraz powiat ogłosił drugi przetarg, który zostanie rozstrzygnięty we wrześniu.
Cena nie uległa zmianie, co bardzo rozczarowało kupców, którzy mają już plany
jak zagospodarować piękny pałac. Jak się dowiedzieliśmy, jeden z oferentów po
kosztownym odremontowaniu obiektu chce w nim urządzić prywatny dom opieki.

- Liczę, że pałac uda się sprzedać za około 2 mln zł. Cena jest rozsądna. Dla
przykładu, sprzedana przez nas Ubezpieczalnia w Cieszynie poszła za 1,5 mln zł -
dodaje starosta.

Wojciech Trzcionka - Dziennik Zachodni
cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/639668.html
No jeśli porównać cenę z cenami mieszkań w Krakowie - taniocha!
A swoja drogą... Thunowie nie maja absolutnie żadnych spadkobierców? Bo jak
ktoś kupi pałac, odnowi a potem mu udowodnią, że kupił nieprawnie to
współczuję...
Dziwne.
Może by też sprzedać coś cudzego?
Np pałac namiestnikowski w stolycy?
Zobacz wicej postw



Temat: „PRZEMELDOWANIE” - opowieść obywatela
„PRZEMELDOWANIE” - opowieści obywatela cd.
STAROSTWOPOWIATOWE W CIESZYNIE

Nigdy tam nie byłem. W końcu jak przenieśli siedzibę starostwa na Bobrecką -
mieszkałem już w Gliwicach. „Gdzie tu zaparkować?” - nie zdążyłem pomyśleć,
kiedy przypomniałem sobie, że po Cefanie nie ma już śladu, a przed Kauflandem
(zwanym „kaflokiem” parking że ho ho. Może i „ho ho”, ale miejsc nie ma! W
piątek o 13.15 cały powiat i pół Republiki Czeskiej robi zakupy w cieszyńskim
Kauflandzie? No dobra, jest jakaś dziura. Parkuję i lecę. Przepycham się między
tłumami konsumentów. „Tesco spokojnie utrzymałoby się w tym mieście. Gdzie oni
mają oczy?” - myślę. No dobra - jest starostwo. Z zewnątrz całkiem całkiem to
zrobili, w środku korytarze rodem z PRL. Wydział Komunikacji po prawej. Za
drzwiami oczywiście. „Czy oni pogłupieli z tymi drzwiami?” - pomyślałem. W
środku rząd okienek, paru interesantów (reszta w skarbówce?), kasa, biurko
starszej pani (znaczy się punkt sprzedaży znaczków skarbowych) i
informacja. „Proszę Pana, czy mógłbym dostać wniosek o wymianę prawa jazdy?” -
pytam pana z informacji. „Prawo jazdy na drugim piętrze się załatwia” -
usłyszałem. „No fajnie”- pomyślałem - „Zapomnij chłopie o gliwickim
magistracie”. Ale jak już tu jestem... „A wniosek o przerejestrowanie pojazdu
ze względu na zmianę miejsca zamieszkania to u Pana?” - pytam. „A proszę.
Wypełnić wniosek, do tego załączyć dowód osobisty z nowym adresem, stary dowód
rejestracyjny i tablice rejestracyjne. Zgłosić się do któregokolwiek okienka”.
Podziękowałem i udałem się na II piętro.


PRAWO JAZDY

II piętro Starostwa, długi korytarz. Dwie ławki, a na nich wnioski do
wypełnienia. Wypełniam więc, bo nie ma czasu. 13.30. „Przepraszam, czy Pan w
kolejce?” - słyszę co chwilę. Ja tu żadnej kolejki nie widzę, ale niech im
będzie. Okazało się, że prawo jazdy załatwia w dwóch okienkach. Tyle że te
okienka znajdują się... za drzwiami. Dopiero za drzwiami są kolejki. „Czy oni
pogłupieli z tymi drzwiami?” - pomyślałem znowu i grzecznie stanąłem w kolejce.
Bo ja grzeczny to jestem z natury. Odczekałem chwilę. „Tak, wniosek jest
poprawny. Proszę jeszcze donieść dowód wpłaty na 70 zł i znaczki skarbowe za
6,50 zł, a ja w tym czasie skseruję Pana dowód i stare prawo jazdy. Kasa jest
na parterze, w Wydziale Komunikacji. Znaczki skarbowe sprzedają obok kasy”. No
comments. Grzecznie, bo wiecie, jaki jestem z natury, skoczyłem na parter
zapłacić i kupić u starszej pani znaczki skarbowe. „To może da Pani jeszcze od
razu znaczki na przerejestrowanie samochodu?” - zapytałem. „A za ile?” -
spytała pani. „A pani nie wie? - spytałem ja. „Nie” - odpowiedziała pani. „Ja
też nie” - powiedziałem i poszedłem na II piętro. „Proszę pytać o nowe prawo
jazdy za jakieś 2 miesiące, bo muszą go wydrukować w Warszawie. Może Pan
zadzwonić, czy już jest. Tu jest numer. Dziękuję, do widzenia” - usłyszałem na
II piętrze. „Do widzenia” - powiedziałem. „Za 2 miesiące???” - pomyślałem.
Niech im będzie...


PRZEREJESTROWANIE POJAZDU

14.05. Biorę się za wypisywanie wniosku o przerejestrowanie pojazdu. Mało
skomplikowany - szybko poszło. Dobra, co teraz? Aha, tablice! Wylatuję z
budynku Starostwa na parking pod „kaflokiem”. Śrubokręt i do dzieła. Brudne te
tablice. Jak z takimi rękami iść do urzędu? Dobrze, że w „kafloku” mają
ubikacje. 14.20. W Wydziale Komunikacji pusto prawie. „Ciekawe, co się teraz
dzieje w skarbówce” - myślę i podchodzę do okienka. Pan, wyraźnie zdziwiony
moją obecnością, patrzy na brudne tablice i wniosek. „A w informacji Panu nie
powiedzieli, że do takiego przerejestrowania to się trzeba umawiać na termin?” -
zapytał w końcu. Teraz ja się zdziwiłem. „Nie powiedzieli. Dziwne. W Gliwicach
załatwiałem to na miejscu i od ręki” - wydukałem mając w perspektywie ponowne
przykręcanie brudnych tablic. Pan popatrzył na mnie chwilę, obejrzał papiery i
tablice. „Aaa! To Pana auto, a Pan się przemeldował! To trzeba było tak od
razu!” - stwierdził. „Tak jest, moje” - powiedziałem. „Brawa za refleks” -
pomyślałem. „SCI HF16 może być?” - zapytał wywołując u mnie kolejny raz
zdziwienie. A miałem inne wyjście?. „Może być FF16. To prawie jak myśliwiec” -
uśmiechnąłem się porozumiewawczo. Pan wydrukował jakieś kwity, wyciągnął moje
nowe CIESZYŃSKIE tablice i odezwał się: „Dobra. Pan weźmie ten kwitek, zapłaci
w kasie 171 złotych i przyniesie znaczki za 5,50zł”. Poszedłem. Ostatecznie w
portfelu zostało mi 20 groszy. Wróciłem do okienka. „Tu są Pana tablice, tu
tymczasowy dowód rejestracyjny. Właściwy dowód będzie w ciągu miesiąca, bo
drukuje go Warszawa. Tylko proszę pamiętać, że tymczasowy jest ważny też tylko
przez miesiąc. Musi więc Pan odebrać stały nie za późno. Ale nie za wcześnie,
bo jeszcze nie będzie. Aha! I jeszcze OC Pan musi uaktualnić, żeby móc odebrać
stały dowód. Dziękuję, do widzenia”. Była 14.50.


EPILOG

Obowiązek obywatelski wypełniłem - zgłosiłem wszystko jak należy w ciągu 30
dni. Obowiązek obywatelski kosztował mnie 300 złotych nie licząc benzyny i
opłaty w parkomacie. Nowe, cieszyńskie tablice zalśniły na moim brudnym aucie.
Od teraz jestem znów CIESZYNIOKIEM PEŁNĄ GĘBĄ. Choć może będę nim dopiero, jak
WARSZAWA wszystko wydrukuje i mi udostępni. Szkoda, że jej tez nie obowiązuje
30-dniowy termin.

Obywatel


Zobacz wicej postw



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  cieszyn starostwo powiatowe
Ogldasz odpowiedzi wyszukane dla hasa: cieszyn starostwo powiatowe