Temat: Polski budżet pod nadzorem UE
extrema77 napisał:


> Tylko ja bym proponował obozy pracy i roboty publiczne w Polsce np. budowę
> autostrad w zamian za jedzenie aby odrobili to co zmarnowali. CoÅ› w rodzaju
> rewolucji kulturalnej. Takich polityków i administracji Polsce nie potrzeba.
> Bruksela równie dobrze może zarządzać Polską bez pośredników których stać tylko
>
> na żebractwo, wyłudzenia i marnotrawstwo.
>
> Należy się cieszyć że EU wreszcie może bronić Polskę przed zapędami zgraji
> nierobów.
www.wprost.pl/ar/?O=59930
Unia świętych krów
Sobota, 08 maja 2004 - 18:02 CEST (16:02 GMT)


34 tysiące urzędników UE stworzyło sobie raj w Brukseli.

Brytyjscy urzędnicy po paru latach spędzonych w Brukseli odmawiają powrotu do ojczyzny, argumentując, że nie potrafią już żyć przy małych zarobkach, jakie zapewnia praca w brytyjskiej administracji" - poinformował 20 kwietnia "The Times". "Po pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i Brukseli praca w firmach prywatnych już mnie nie pociąga" - deklarowała pod koniec marca na łamach "Rzeczpospolitej" Polka zatrudniona jako prawnik w Radzie Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Urzędnicy unii stworzyli sobie prawdziwy raj na ziemi. Każdy z kilkudziesięciu najwyższych rangą funkcjonariuszy UE (w tym 25 komisarzy) zarabia rocznie około 1,2 mln zł. To o jedną piątą więcej, niż dostaje Tony Blair, najlepiej opłacany premier w Europie! Do tego dochodzi jeszcze wiele przywilejów dostępnych także urzędnikom niższej klasy (jest ich już 34 tys.), takich jak kupowanie bez podatku VAT (czyli o 22 proc. taniej) mieszkań, samochodów, sprzętu AGD, dodatki za pracę poza ojczyzną (16 proc. pensji), opłacanie szkół dzieciom, niskie podatki (średnio około 15 proc.). - Zarabiamy dobrze i nie wstydzimy się tego - komentuje w rozmowie z "Wprost" Eric Mamer, rzecznik Komisji Europejskiej. Na pytanie dziennikarki "Wprost", jaki podatek płacą komisarze, rzecznik KE odpowiedział, że system jest tak skomplikowany, że "nie wiadomo, ile płacą".

Ostatnio wyszło na jaw, że urzędnicy Unii Europejskiej mają także dożywotni immunitet sądowy (podobny do tego, z którego korzystają posłowie w czasie sprawowania mandatu). Eurokraci są więc niczym partyjni funkcjonariusze dawnego Związku Radzieckiego. Oderwani od rzeczywistości, którą tworzą, mogą bez oporów lansować na przykład politykę wysokich podatków, bo przecież sami nie ponoszą konsekwencji takich decyzji.

Eurostat korupcji

Głównym argumentem przemawiającym za wysokimi pensjami i przywilejami dla eurokratów ma być konieczność zapewnienia im wysokiego standardu życia, by nie byli podatni na korupcję. Między innymi dlatego w dwunastu "europejskich szkołach" (cztery z nich znajdują się w Brukseli i Luksemburgu) w całej unii za darmo uczy się 10 tys. dzieci urzędników (europejskich podatników kosztuje to co roku około 100 mln euro). Eurokraci odkładają też zaledwie 9,25 proc. swojej pensji na emeryturę, a pozostałe dwie trzecie składki dopłacają im europejscy podatnicy, czyli po 1 maja także Polacy.

Obsypywanie urzędników pieniędzmi i przywilejami przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych. Na początku 2004 r. po opublikowaniu przez Paula Casacę, portugalskiego deputowanego do europarlamentu, raportu z wykonania budżetu unii (w 2003 r. było to 70 mld euro) wybuchł skandal. Okazało się, że z budżetu najzwyczajniej w świecie zniknęły pieniądze. Urzędnicy pracujący w biurze statystycznym UE (Eurostacie) założyli tajne konta bankowe, na które przelewali pieniądze wpływające do urzędu (na prywatne konta trafiło na przykład 55 proc. przychodów ze sprzedaży danych statystycznych przez Internet). Przedsiębiorczy eurokraci przeprowadzali także przetargi, które wygrywały firmy przez nich kierowane. W sumie z Eurostatu zniknęło około 5 mln euro. Casaca napisał w raporcie, że szef Eurostatu, Francuz Yves Franchet, musiał sobie zdawać sprawę z tego, co robią jego podwładni. Franchet nie poczuwa się jednak do winy i mimo utraty stanowiska nadal pobiera pensję w wysokości miliona złotych rocznie (około 213 tys. euro), korzystając ze wszystkich przywilejów eurokratów.

Aleksander Piński. Współpraca: Jan Piński, Inga Rosińska (Bruksela)


Zobacz wiêcej postów



Temat: Polski budżet pod nadzorem UE
Cudownie. Doswiadczone kadry nas naprostuja
www.wprost.pl/ar/?O=59930
Unia świętych krów
Sobota, 08 maja 2004 - 18:02 CEST (16:02 GMT)


34 tysiące urzędników UE stworzyło sobie raj w Brukseli.

Brytyjscy urzędnicy po paru latach spędzonych w Brukseli odmawiają powrotu do ojczyzny, argumentując, że nie potrafią już żyć przy małych zarobkach, jakie zapewnia praca w brytyjskiej administracji" - poinformował 20 kwietnia "The Times". "Po pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i Brukseli praca w firmach prywatnych już mnie nie pociąga" - deklarowała pod koniec marca na łamach "Rzeczpospolitej" Polka zatrudniona jako prawnik w Radzie Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Urzędnicy unii stworzyli sobie prawdziwy raj na ziemi. Każdy z kilkudziesięciu najwyższych rangą funkcjonariuszy UE (w tym 25 komisarzy) zarabia rocznie około 1,2 mln zł. To o jedną piątą więcej, niż dostaje Tony Blair, najlepiej opłacany premier w Europie! Do tego dochodzi jeszcze wiele przywilejów dostępnych także urzędnikom niższej klasy (jest ich już 34 tys.), takich jak kupowanie bez podatku VAT (czyli o 22 proc. taniej) mieszkań, samochodów, sprzętu AGD, dodatki za pracę poza ojczyzną (16 proc. pensji), opłacanie szkół dzieciom, niskie podatki (średnio około 15 proc.). - Zarabiamy dobrze i nie wstydzimy się tego - komentuje w rozmowie z "Wprost" Eric Mamer, rzecznik Komisji Europejskiej. Na pytanie dziennikarki "Wprost", jaki podatek płacą komisarze, rzecznik KE odpowiedział, że system jest tak skomplikowany, że "nie wiadomo, ile płacą".

Ostatnio wyszło na jaw, że urzędnicy Unii Europejskiej mają także dożywotni immunitet sądowy (podobny do tego, z którego korzystają posłowie w czasie sprawowania mandatu). Eurokraci są więc niczym partyjni funkcjonariusze dawnego Związku Radzieckiego. Oderwani od rzeczywistości, którą tworzą, mogą bez oporów lansować na przykład politykę wysokich podatków, bo przecież sami nie ponoszą konsekwencji takich decyzji.

Eurostat korupcji

Głównym argumentem przemawiającym za wysokimi pensjami i przywilejami dla eurokratów ma być konieczność zapewnienia im wysokiego standardu życia, by nie byli podatni na korupcję. Między innymi dlatego w dwunastu "europejskich szkołach" (cztery z nich znajdują się w Brukseli i Luksemburgu) w całej unii za darmo uczy się 10 tys. dzieci urzędników (europejskich podatników kosztuje to co roku około 100 mln euro). Eurokraci odkładają też zaledwie 9,25 proc. swojej pensji na emeryturę, a pozostałe dwie trzecie składki dopłacają im europejscy podatnicy, czyli po 1 maja także Polacy.

Obsypywanie urzędników pieniędzmi i przywilejami przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych. Na początku 2004 r. po opublikowaniu przez Paula Casacę, portugalskiego deputowanego do europarlamentu, raportu z wykonania budżetu unii (w 2003 r. było to 70 mld euro) wybuchł skandal. Okazało się, że z budżetu najzwyczajniej w świecie zniknęły pieniądze. Urzędnicy pracujący w biurze statystycznym UE (Eurostacie) założyli tajne konta bankowe, na które przelewali pieniądze wpływające do urzędu (na prywatne konta trafiło na przykład 55 proc. przychodów ze sprzedaży danych statystycznych przez Internet). Przedsiębiorczy eurokraci przeprowadzali także przetargi, które wygrywały firmy przez nich kierowane. W sumie z Eurostatu zniknęło około 5 mln euro. Casaca napisał w raporcie, że szef Eurostatu, Francuz Yves Franchet, musiał sobie zdawać sprawę z tego, co robią jego podwładni. Franchet nie poczuwa się jednak do winy i mimo utraty stanowiska nadal pobiera pensję w wysokości miliona złotych rocznie (około 213 tys. euro), korzystając ze wszystkich przywilejów eurokratów.

Aleksander PiÅ„ski. Współpraca: Jan PiÅ„ski, Inga RosiÅ„ska (Bruksela) Zobacz wiêcej postów



Temat: UNIA jest cool :-) dla lubiÄ…cych szkockÄ…
Gość portalu: Chmiel napisał(a):

> Jest dobrze....wczoraj kupiłem szkocką Granta, po nowej cenie :-)
> Już nie 79 PLN tylko 50 PLN i ma być jeszcze taniej. :-)
> 0,7l Ballantines'a w aluminiowej tubie było po 45 PLN . Podoba mi się!!!!

Poszukaj kumpli do picia szlachetnych trunkow
www.wprost.pl/ar/?O=59930
Unia świętych krów
Sobota, 08 maja 2004 - 18:02 CEST (16:02 GMT)


34 tysiące urzędników UE stworzyło sobie raj w Brukseli.

Brytyjscy urzędnicy po paru latach spędzonych w Brukseli odmawiają powrotu do ojczyzny, argumentując, że nie potrafią już żyć przy małych zarobkach, jakie zapewnia praca w brytyjskiej administracji" - poinformował 20 kwietnia "The Times". "Po pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i Brukseli praca w firmach prywatnych już mnie nie pociąga" - deklarowała pod koniec marca na łamach "Rzeczpospolitej" Polka zatrudniona jako prawnik w Radzie Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Urzędnicy unii stworzyli sobie prawdziwy raj na ziemi. Każdy z kilkudziesięciu najwyższych rangą funkcjonariuszy UE (w tym 25 komisarzy) zarabia rocznie około 1,2 mln zł. To o jedną piątą więcej, niż dostaje Tony Blair, najlepiej opłacany premier w Europie! Do tego dochodzi jeszcze wiele przywilejów dostępnych także urzędnikom niższej klasy (jest ich już 34 tys.), takich jak kupowanie bez podatku VAT (czyli o 22 proc. taniej) mieszkań, samochodów, sprzętu AGD, dodatki za pracę poza ojczyzną (16 proc. pensji), opłacanie szkół dzieciom, niskie podatki (średnio około 15 proc.). - Zarabiamy dobrze i nie wstydzimy się tego - komentuje w rozmowie z "Wprost" Eric Mamer, rzecznik Komisji Europejskiej. Na pytanie dziennikarki "Wprost", jaki podatek płacą komisarze, rzecznik KE odpowiedział, że system jest tak skomplikowany, że "nie wiadomo, ile płacą".

Ostatnio wyszło na jaw, że urzędnicy Unii Europejskiej mają także dożywotni immunitet sądowy (podobny do tego, z którego korzystają posłowie w czasie sprawowania mandatu). Eurokraci są więc niczym partyjni funkcjonariusze dawnego Związku Radzieckiego. Oderwani od rzeczywistości, którą tworzą, mogą bez oporów lansować na przykład politykę wysokich podatków, bo przecież sami nie ponoszą konsekwencji takich decyzji.

Eurostat korupcji

Głównym argumentem przemawiającym za wysokimi pensjami i przywilejami dla eurokratów ma być konieczność zapewnienia im wysokiego standardu życia, by nie byli podatni na korupcję. Między innymi dlatego w dwunastu "europejskich szkołach" (cztery z nich znajdują się w Brukseli i Luksemburgu) w całej unii za darmo uczy się 10 tys. dzieci urzędników (europejskich podatników kosztuje to co roku około 100 mln euro). Eurokraci odkładają też zaledwie 9,25 proc. swojej pensji na emeryturę, a pozostałe dwie trzecie składki dopłacają im europejscy podatnicy, czyli po 1 maja także Polacy.

Obsypywanie urzędników pieniędzmi i przywilejami przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych. Na początku 2004 r. po opublikowaniu przez Paula Casacę, portugalskiego deputowanego do europarlamentu, raportu z wykonania budżetu unii (w 2003 r. było to 70 mld euro) wybuchł skandal. Okazało się, że z budżetu najzwyczajniej w świecie zniknęły pieniądze. Urzędnicy pracujący w biurze statystycznym UE (Eurostacie) założyli tajne konta bankowe, na które przelewali pieniądze wpływające do urzędu (na prywatne konta trafiło na przykład 55 proc. przychodów ze sprzedaży danych statystycznych przez Internet). Przedsiębiorczy eurokraci przeprowadzali także przetargi, które wygrywały firmy przez nich kierowane. W sumie z Eurostatu zniknęło około 5 mln euro. Casaca napisał w raporcie, że szef Eurostatu, Francuz Yves Franchet, musiał sobie zdawać sprawę z tego, co robią jego podwładni. Franchet nie poczuwa się jednak do winy i mimo utraty stanowiska nadal pobiera pensję w wysokości miliona złotych rocznie (około 213 tys. euro), korzystając ze wszystkich przywilejów eurokratów.

Aleksander PiÅ„ski. Współpraca: Jan PiÅ„ski, Inga RosiÅ„ska (Bruksela) Zobacz wiêcej postów



Temat: Nasi prawdziwi wladcy
Nasi prawdziwi wladcy
www.wprost.pl/ar/?O=59930
Unia świętych krów
Sobota, 08 maja 2004 - 18:02 CEST (16:02 GMT)


34 tysiące urzędników UE stworzyło sobie raj w Brukseli.

Brytyjscy urzędnicy po paru latach spędzonych w Brukseli odmawiają powrotu do ojczyzny, argumentując, że nie potrafią już żyć przy małych zarobkach, jakie zapewnia praca w brytyjskiej administracji" - poinformował 20 kwietnia "The Times". "Po pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i Brukseli praca w firmach prywatnych już mnie nie pociąga" - deklarowała pod koniec marca na łamach "Rzeczpospolitej" Polka zatrudniona jako prawnik w Radzie Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Urzędnicy unii stworzyli sobie prawdziwy raj na ziemi. Każdy z kilkudziesięciu najwyższych rangą funkcjonariuszy UE (w tym 25 komisarzy) zarabia rocznie około 1,2 mln zł. To o jedną piątą więcej, niż dostaje Tony Blair, najlepiej opłacany premier w Europie! Do tego dochodzi jeszcze wiele przywilejów dostępnych także urzędnikom niższej klasy (jest ich już 34 tys.), takich jak kupowanie bez podatku VAT (czyli o 22 proc. taniej) mieszkań, samochodów, sprzętu AGD, dodatki za pracę poza ojczyzną (16 proc. pensji), opłacanie szkół dzieciom, niskie podatki (średnio około 15 proc.). - Zarabiamy dobrze i nie wstydzimy się tego - komentuje w rozmowie z "Wprost" Eric Mamer, rzecznik Komisji Europejskiej. Na pytanie dziennikarki "Wprost", jaki podatek płacą komisarze, rzecznik KE odpowiedział, że system jest tak skomplikowany, że "nie wiadomo, ile płacą".

Ostatnio wyszło na jaw, że urzędnicy Unii Europejskiej mają także dożywotni immunitet sądowy (podobny do tego, z którego korzystają posłowie w czasie sprawowania mandatu). Eurokraci są więc niczym partyjni funkcjonariusze dawnego Związku Radzieckiego. Oderwani od rzeczywistości, którą tworzą, mogą bez oporów lansować na przykład politykę wysokich podatków, bo przecież sami nie ponoszą konsekwencji takich decyzji.

Eurostat korupcji

Głównym argumentem przemawiającym za wysokimi pensjami i przywilejami dla eurokratów ma być konieczność zapewnienia im wysokiego standardu życia, by nie byli podatni na korupcję. Między innymi dlatego w dwunastu "europejskich szkołach" (cztery z nich znajdują się w Brukseli i Luksemburgu) w całej unii za darmo uczy się 10 tys. dzieci urzędników (europejskich podatników kosztuje to co roku około 100 mln euro). Eurokraci odkładają też zaledwie 9,25 proc. swojej pensji na emeryturę, a pozostałe dwie trzecie składki dopłacają im europejscy podatnicy, czyli po 1 maja także Polacy.

Obsypywanie urzędników pieniędzmi i przywilejami przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych. Na początku 2004 r. po opublikowaniu przez Paula Casacę, portugalskiego deputowanego do europarlamentu, raportu z wykonania budżetu unii (w 2003 r. było to 70 mld euro) wybuchł skandal. Okazało się, że z budżetu najzwyczajniej w świecie zniknęły pieniądze. Urzędnicy pracujący w biurze statystycznym UE (Eurostacie) założyli tajne konta bankowe, na które przelewali pieniądze wpływające do urzędu (na prywatne konta trafiło na przykład 55 proc. przychodów ze sprzedaży danych statystycznych przez Internet). Przedsiębiorczy eurokraci przeprowadzali także przetargi, które wygrywały firmy przez nich kierowane. W sumie z Eurostatu zniknęło około 5 mln euro. Casaca napisał w raporcie, że szef Eurostatu, Francuz Yves Franchet, musiał sobie zdawać sprawę z tego, co robią jego podwładni. Franchet nie poczuwa się jednak do winy i mimo utraty stanowiska nadal pobiera pensję w wysokości miliona złotych rocznie (około 213 tys. euro), korzystając ze wszystkich przywilejów eurokratów.

Aleksander PiÅ„ski. Współpraca: Jan PiÅ„ski, Inga RosiÅ„ska (Bruksela) Zobacz wiêcej postów



Temat: To jest takie cool....
To jest takie cool....
www.wprost.pl/ar/?O=59930
Unia świętych krów
Sobota, 08 maja 2004 - 18:02 CEST (16:02 GMT)


34 tysiące urzędników UE stworzyło sobie raj w Brukseli.

Brytyjscy urzędnicy po paru latach spędzonych w Brukseli odmawiają powrotu do ojczyzny, argumentując, że nie potrafią już żyć przy małych zarobkach, jakie zapewnia praca w brytyjskiej administracji" - poinformował 20 kwietnia "The Times". "Po pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i Brukseli praca w firmach prywatnych już mnie nie pociąga" - deklarowała pod koniec marca na łamach "Rzeczpospolitej" Polka zatrudniona jako prawnik w Radzie Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Urzędnicy unii stworzyli sobie prawdziwy raj na ziemi. Każdy z kilkudziesięciu najwyższych rangą funkcjonariuszy UE (w tym 25 komisarzy) zarabia rocznie około 1,2 mln zł. To o jedną piątą więcej, niż dostaje Tony Blair, najlepiej opłacany premier w Europie! Do tego dochodzi jeszcze wiele przywilejów dostępnych także urzędnikom niższej klasy (jest ich już 34 tys.), takich jak kupowanie bez podatku VAT (czyli o 22 proc. taniej) mieszkań, samochodów, sprzętu AGD, dodatki za pracę poza ojczyzną (16 proc. pensji), opłacanie szkół dzieciom, niskie podatki (średnio około 15 proc.). - Zarabiamy dobrze i nie wstydzimy się tego - komentuje w rozmowie z "Wprost" Eric Mamer, rzecznik Komisji Europejskiej. Na pytanie dziennikarki "Wprost", jaki podatek płacą komisarze, rzecznik KE odpowiedział, że system jest tak skomplikowany, że "nie wiadomo, ile płacą".

Ostatnio wyszło na jaw, że urzędnicy Unii Europejskiej mają także dożywotni immunitet sądowy (podobny do tego, z którego korzystają posłowie w czasie sprawowania mandatu). Eurokraci są więc niczym partyjni funkcjonariusze dawnego Związku Radzieckiego. Oderwani od rzeczywistości, którą tworzą, mogą bez oporów lansować na przykład politykę wysokich podatków, bo przecież sami nie ponoszą konsekwencji takich decyzji.

Eurostat korupcji

Głównym argumentem przemawiającym za wysokimi pensjami i przywilejami dla eurokratów ma być konieczność zapewnienia im wysokiego standardu życia, by nie byli podatni na korupcję. Między innymi dlatego w dwunastu "europejskich szkołach" (cztery z nich znajdują się w Brukseli i Luksemburgu) w całej unii za darmo uczy się 10 tys. dzieci urzędników (europejskich podatników kosztuje to co roku około 100 mln euro). Eurokraci odkładają też zaledwie 9,25 proc. swojej pensji na emeryturę, a pozostałe dwie trzecie składki dopłacają im europejscy podatnicy, czyli po 1 maja także Polacy.

Obsypywanie urzędników pieniędzmi i przywilejami przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych. Na początku 2004 r. po opublikowaniu przez Paula Casacę, portugalskiego deputowanego do europarlamentu, raportu z wykonania budżetu unii (w 2003 r. było to 70 mld euro) wybuchł skandal. Okazało się, że z budżetu najzwyczajniej w świecie zniknęły pieniądze. Urzędnicy pracujący w biurze statystycznym UE (Eurostacie) założyli tajne konta bankowe, na które przelewali pieniądze wpływające do urzędu (na prywatne konta trafiło na przykład 55 proc. przychodów ze sprzedaży danych statystycznych przez Internet). Przedsiębiorczy eurokraci przeprowadzali także przetargi, które wygrywały firmy przez nich kierowane. W sumie z Eurostatu zniknęło około 5 mln euro. Casaca napisał w raporcie, że szef Eurostatu, Francuz Yves Franchet, musiał sobie zdawać sprawę z tego, co robią jego podwładni. Franchet nie poczuwa się jednak do winy i mimo utraty stanowiska nadal pobiera pensję w wysokości miliona złotych rocznie (około 213 tys. euro), korzystając ze wszystkich przywilejów eurokratów.

Aleksander PiÅ„ski. Współpraca: Jan PiÅ„ski, Inga RosiÅ„ska (Bruksela) Zobacz wiêcej postów



Temat: Socjalizm w UE
Święte krowy - biurwy
www.wprost.pl/ar/?O=59930

Unia świętych krów
Sobota, 08 maja 2004 - 18:02 CEST (16:02 GMT)

34 tysiące urzędników UE stworzyło sobie raj w Brukseli.

Brytyjscy urzędnicy po paru latach spędzonych w Brukseli odmawiają powrotu
do ojczyzny, argumentując, że nie potrafią już żyć przy małych zarobkach,
jakie zapewnia praca w brytyjskiej administracji" - poinformował 20 kwietnia
"The Times". "Po pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i
Brukseli praca w firmach prywatnych już mnie nie pociąga" - deklarowała pod
koniec marca na Å‚amach "Rzeczpospolitej" Polka zatrudniona jako prawnik w
Radzie Unii Europejskiej. Nic dziwnego. Urzędnicy unii stworzyli sobie
prawdziwy raj na ziemi. Każdy z kilkudziesięciu najwyższych rangą
funkcjonariuszy UE (w tym 25 komisarzy) zarabia rocznie około 1,2 mln zł. To
o jedną piątą więcej, niż dostaje Tony Blair, najlepiej opłacany premier w
Europie! Do tego dochodzi jeszcze wiele przywilejów dostępnych także
urzędnikom niższej klasy (jest ich już 34 tys.), takich jak kupowanie bez
podatku VAT (czyli o 22 proc. taniej) mieszkań, samochodów, sprzętu AGD,
dodatki za pracę poza ojczyzną (16 proc. pensji), opłacanie szkół dzieciom,
niskie podatki (średnio około 15 proc.). - Zarabiamy dobrze i nie wstydzimy
siÄ™ tego - komentuje w rozmowie z "Wprost" Eric Mamer, rzecznik Komisji
Europejskiej. Na pytanie dziennikarki "Wprost", jaki podatek płacą
komisarze, rzecznik KE odpowiedział, że system jest tak skomplikowany, że
"nie wiadomo, ile płacą".

Ostatnio wyszło na jaw, że urzędnicy Unii Europejskiej mają także dożywotni
immunitet sądowy (podobny do tego, z którego korzystają posłowie w czasie
sprawowania mandatu). Eurokraci są więc niczym partyjni funkcjonariusze
dawnego Związku Radzieckiego. Oderwani od rzeczywistości, którą tworzą, mogą
bez oporów lansować na przykład politykę wysokich podatków, bo przecież sami
nie ponoszÄ… konsekwencji takich decyzji.

Eurostat korupcji

Głównym argumentem przemawiającym za wysokimi pensjami i przywilejami dla
eurokratów ma być konieczność zapewnienia im wysokiego standardu życia, by
nie byli podatni na korupcję. Między innymi dlatego w dwunastu "europejskich
szkołach" (cztery z nich znajdują się w Brukseli i Luksemburgu) w całej unii
za darmo uczy się 10 tys. dzieci urzędników (europejskich podatników
kosztuje to co roku około 100 mln euro). Eurokraci odkładają też zaledwie
9,25 proc. swojej pensji na emeryturę, a pozostałe dwie trzecie składki
dopłacają im europejscy podatnicy, czyli po 1 maja także Polacy.

Obsypywanie urzędników pieniędzmi i przywilejami przyniosło skutki odwrotne
do zamierzonych. Na poczÄ…tku 2004 r. po opublikowaniu przez Paula CasacÄ™,
portugalskiego deputowanego do europarlamentu, raportu z wykonania budżetu
unii (w 2003 r. było to 70 mld euro) wybuchł skandal. Okazało się, że z
budżetu najzwyczajniej w świecie zniknęły pieniądze. Urzędnicy pracujący w
biurze statystycznym UE (Eurostacie) założyli tajne konta bankowe, na które
przelewali pieniądze wpływające do urzędu (na prywatne konta trafiło na
przykład 55 proc. przychodów ze sprzedaży danych statystycznych przez
Internet). Przedsiębiorczy eurokraci przeprowadzali także przetargi, które
wygrywały firmy przez nich kierowane. W sumie z Eurostatu zniknęło około 5
mln euro. Casaca napisał w raporcie, że szef Eurostatu, Francuz Yves
Franchet, musiał sobie zdawać sprawę z tego, co robią jego podwładni.
Franchet nie poczuwa siÄ™ jednak do winy i mimo utraty stanowiska nadal
pobiera pensję w wysokości miliona złotych rocznie (około 213 tys. euro),
korzystając ze wszystkich przywilejów eurokratów.

Aleksander Piński. Współpraca: Jan Piński, Inga Rosińska (Bruksela)
Zobacz wiêcej postów



Temat: Szcze ne wmerła UKraina
Czy znikły szanse Ukrainy?"
Czy znikły szanse Ukrainy?"
"European Voice" z 28.07., Steward Fleming
Dwa lata temu był to kraj pełny nadziei, którego członkostwo w UE wydawało się
być tylko kwestią czasu. Jednakże Ukraina wpadała ostatnio w "sidła rozpaczy".
Aleksander Kwaśniewski odegrał istotną rolę w sukcesie ukraińskiej
pomarańczowej rewolucji w 2004 r. Kwaśniewski, który był wtedy prezydentem
Polski, ostro skomentował w tym miesiącu to, co się dzieje obecnie na
zaprzyjaźnionej Ukrainie. Na seminarium w Livadia Palace w czarnomorskim
kurorcie Jałta, zaledwie parę metrów od stołu, na którym w 1945 r. prezydent
Franklin Roosevelt, Józef Stalin i Winston Churchill podpisali porozumienie o
podziale Europy na dwie części, Kwaśniewski ostrzegł Ukrainę, iż zapłaci ona
bardzo wysoką cenę za polityczny paraliż przejawiający się niemożnością
sformowania efektywnego rządu od wyborów parlamentarnych w marcu. "Wy Ukraińcy
nie zdajecie sobie chyba sprawy z czasu, jaki marnujecie; musicie się nauczyć
sztuki kompromisu, który nie jest oznaką słabości". W tym samym czasie kilkaset
mil na północ jeden z ludzi odpowiedzialnych za kryzys na Ukrainie Władimir
Putin rozkoszował się iluzją swojej wielkiej potęgi, jaką dało mu przewodnictwo
na szczycie G8 w Petersburgu. Rosja wykorzystuje swojÄ… przewagÄ™ energetycznÄ… do
prowadzenia bardziej asertywnej polityki zagranicznej ukierunkowanej po części
na powiększaniu wpływów w sąsiednich krajach. Jeden z ambasadorów UE w Kijowie
powiedział, że wprowadzenie rosyjskiej hegemonii na Ukrainie byłoby "klejnotem
w koronie” caÅ‚ej polityki Rosji. Kiedy Rosja odcięła dostawy gazu do Ukrainy w
styczniu wzbudziło to nie tylko europejskie obawy o bezpieczeństwo
energetyczne. Przypomniało to Ukrainie o jej historycznym uzależnieniu od
Rosji. Ukraina z 50 milionowym narodem, w dużej części nękanym biedą, z PKB
około 100 mld USD, jest obecnie klasycznym, aczkolwiek bardzo dużym, państwem
buforowym. Rosja chce mieć pewność, że nie wstąpi ona ani do NATO, jak
życzyliby sobie wpływowi politycy amerykańscy czy europejscy (w tym
Kwaśniewski), ani do UE. Dla UE Ukraina ma niezwykłe geostrategiczne znaczenie.
Jednakże UE przejęta tym, co przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO
Pierre Lellouche nazywa "wysiłkiem rozszerzeniowym", nie może pozwolić sobie na
wysyłanie jednoznacznych sygnałów o możliwości ewentualnego członkostwa
Ukrainy, które z drugiej strony byłyby dla Ukrainy bodźcem do przezwyciężenia
kryzysu i przeprowadzenia reform politycznych i gospodarczych. Mówiący po
ukraińsku mieszkańcy zachodniej części kraju i elity polityczne widzą Ukrainę
europejską. Rosyjskojęzyczny wschód jest bardziej przychylny Rosji. Charles
Grant, dyrektor Centrum ds. Reform Europejskich zastanawia siÄ™ nawet, czy nie
byłoby najlepiej podzielić kraj na dwie oddzielne części, jak to stało się w
przypadku Czechosłowacji. "Obawiam się" - mówi jeden z wyższych urzędników
europejskich – "że Ukraina straciÅ‚a szansÄ™ zbliżenia do UE, kiedy dwa lata temu
cena ropy była niska, a Rosja słaba". Na konferencji w Jałcie grupa pro-
unijnych lobbystów (YES) przedstawiła drogę Ukrainy do ewentualnego członkostwa
w UE, wybierając optymistycznie odległy 2020 r. jako datę uzyskania
członkostwa. W ciągu ostatnich dwóch lat dobra koniunktura gospodarcza na
świecie (i w Rosji) przyczyniła się do ekspansji ukraińskiego przemysłu. Igor
Burakowski, dyrektor Instytutu Nauk Ekonomicznych, uważa, że roczny wzrost PKB
Ukrainy może utrzymać się na poziomie 5% w średnim okresie. Jednak, jeśli
miałby być on utrzymany w długim okresie, potrzebne są dogłębne i gruntowne
reformy. Anders Aslund ze Szwedzkiego Instytutu Gospodarki Międzynarodowej
wskazuje, że Ukraina jest jednym z najmniej efektywnych państw świata pod
względem wykorzystania energii. Gospodarka Ukrainy uzależniona wciąż od taniego
i subsydiowanego gazu z Rosji, którego ceny mają wzrosnąć drastycznie w
przeciągu następnych paru lat, i nastawiona na przemysł ciężki, w szczególności
metalurgiczny i stalowy, zużywa cztery razy więcej energii niż Włochy i dwa
razy więcej niż USA (w jednostkach przeliczeniowych w produkcji). Aslund
wymienia długofalowe reformy strukturalne niezbędne dla Ukrainy, by mogła stać
się konkurencyjna na rynku międzynarodowym. Obejmują one utworzenie efektywnej
administracji rządowej, wiarygodny wolny od korupcji system sprawiedliwości,
reformy podatków, systemu socjalnego, edukacyjnego i służby zdrowia. Ponadto na
konferencji w Jałcie powiedziano, że konieczne jest także utworzenie stabilnego
demokratycznego rządu z wizją i determinacją stworzenia stałych kontaktów z
Zachodem, co zapewni rynki zbytu, bezpośrednie inwestycje zagraniczne i
transfer technologii, bez których gospodarka pozostanie w stagnacji. Dodatkowo
rząd musi mieć siłę przeciwstawiania się naciskom ze strony Kremla i obywateli
ze wschodniej części kraju. Bez zachęty ze strony UE, która odegrała tak ważną
role w reformach w byłych krajach komunistycznych wschodniej Europy,
zreformowanie Ukrainy jest niczym zadaniem Herkulesa. Dlatego Grant mówi, że UE
musi znaleźć innowacyjne sposoby pomocy. Niemcy, jak wiadomo, w czasie swojej
prezydencji w UE w przyszłym roku mają zbadać nastroje i przeprowadzić
reorientację w nieefektywnej polityce Unii w stosunku do krajów ościennych,
częściowo w celu zapewnienia Ukrainie większego wsparcia. Komisja Europejska
bada możliwość podpisania porozumienia o wolnym handlu, które ma być
dyskutowane na szczycie UE i Ukrainy w październiku. Wprowadzenie tego
byłoby "przedsionkiem" do członkostwa w WTO. Rosja chce natomiast opóźnienia
tego aż do momentu jej własnego wejścia do WTO, a to znów zostało przystopowane
na szczycie G8 w tym miesiącu. USA są jednym z krajów, które nalegają na
wejście Ukrainy do NATO, ale ten krok silnie podzieliłby samą Ukrainę i
rozjuszył Rosję, a niektóre kraje UE, w tym Niemcy, nie chcą ponosić takiego
ryzyka. W obliczu kryzysu na Bliskim Wschodzie, eksponowania swojej potęgi
przez Rosję, problemów w rozmowach o członkostwie Turcji i kryzysu politycznego
na Ukrainie, wyzwania zagranicznej polityki UE na wschodzie jeszcze nigdy nie
były tak trudne i nie wymagały tak wiele wewnętrznej koordynacji.

Zobacz wiêcej postów



Temat: Dzisiejszy rynek pracy
Dzisiejszy rynek pracy
Kiedyś było tak. Stały 2-3 duże fabryki w mieście i wszyscy ludzie szli tam
pracować. Wokół dużych zakładów powstawały zawodówki, technika, politechniki
kształcące na potrzeby przemysłu.

Dziś rynek się zmienił. Produkcja przestaje być u nas opłacalna. Wszystko jest
tanie jak barszcz bo firmy które powstały lata temu obniżają koszty produkcji,
wypierają nasze produkty te z chin bo tam robią za miskę ryżu.

I jaka i gdzie praca jest obecnie? Na przykładzie miasta Gorzów Wielkopolski.
Polska weszła do UE i dużo specjalistów robotników wyjechało pracować za
większe pieniądze do anglii. Mało fachowców budowlanych mechaników elektryków
zostało. Ci co zostali zarabiają teraz więcej niż jeszcze parę lat temu ludzie
z wyższym wykształceniem bo mało ich i sie cenią.

Takie są prawa ekonomii. A ci z biura już sie plują że czemu oni mają zarabiać
mniej. Bo jest 20 na twoje miejsce - odpowiem. To czemu ma ci płacić
prywaciarz dużo jak łatwo znajdzie innego na twoje miejsce który będzie robił
za mało. Ale będzie miał per stanowisko. Będzie jaśnie hrabia. Tyle że mu
słoma z butów będzie wystawać.

Ponieważ nie ma firm polskich produkcyjnych (lub jest mało) to oczywiste bo
chińskie wypiera nasze bo tańsze, praca jest głównie w sprzedaży. No bo co
będziesz produkował jak się nie opłaca nie wygrasz konkurencyjnie z firmami
produkcyjnymi które to robią od lat (bo mają więcej kapitału i doświadczenia)
albo z chińskimi tańszymi. Albo z zagraniczniakiem który u nas zakłada fabrykę
i nie musi płacić podatków jeszcze mu państwo dołoży i zapełni miejsce w
strefie przemysłowej.

Wiec co pozostaje? Podwykonawstwo dla tych firm czyli sługusy (usługi) lub
sprzedaż. Jak nie opłaca się tanio produkować to się sprzedaje drogo coś kto
coś wyprodukował tanio. Lub świadczy się usługi i ktoś jest naszym panem my mu
pucujemy buciki a jeszcze nas zruga że niedokładnie. I da mniej niż się należy
za karÄ™.

Stąd tyle ofert pracy dla sprzedawców, doradców, przedstawicieli handlowych.
No bo co można robić? Sprzedawać lub pracować w oddziale firmy zagranicznej
utworzonej u nas. Zrobić inżyniera i pójść na utrzymanie ruchu. Karierę można
zrobić zostając liderem a po latach kierownikiem produkcji. Część osób na
układach rodzinnych zasila stado urzędników przejadających krwawice podatników
i rozdysponowując kaskę na prawo i lewo w różne nietrafione inwestycje za
grube miliony.

Są krętacze którzy łoją kasę na pośrednictwie pracy, na lewym wygrywaniu
przetargów, korupcja na tym da się zarobić ale trzeba mieć do tego łeb być
cwanym i można skończyć za kratami.

Dzisiaj byłem przejechać się do pośredniaka zobaczyć co tam słychać jakie są
oferty no nic się nie zmieniło. Są takie jak zawsze były. Przed wejściem
podsłuchałem jak 2 informatyków nawijało coś o dżawie i komputerkach. No to
powodzenia chciałem im powiedzieć.

Szkoły wyższe i studia podyplomowe w Gorzowie napędzają ludzi żeby mieć
posadki kadry nauczycielskiej. WISZ (wiem to siÄ™ nazywa teraz pwsz ale tylko
siÄ™ nazywa a dalej jest wiszem) przejÄ…Å‚ siÄ™ bardzo sprawÄ… bo w programie
nauczania ma dużo zajęć odnośnie rynku pracy poszukiwania na nim miejsca,
sposoby prezentacji siebie itp. wszystko żeby ułatwić znalezienie pracy. Tylko
co z tego jak dla informatyków w Gorzowie nie ma i nie będzie?

Bo specyfika rynku pracy jest taka?

W Gorzowie kwitnie handel, usługi, jest parę montowni fabryk w których
gorzowianie zasuwają jak murzyni złapani niegdyś w siatkę w afryce przez
amerykańców i wywiezieni w roli niewolników do stanów,
są oddziały banków wciskające kredyty ludziom, są stacje benzynowe, punkty
gastronomiczne. Szkoły (nie uczące niczego), urzędy, policja.

Na wsi są pola i uprawy, ludzie ze wsi dojeżdżają do miast pracować, często
jako mechanicy, operatorzy wózków widłowych, kasjerzy, handlowcy.

Tak wygląda rynek pracy. Nie wiem czy trzeba go koniecznie zmieniać. Bo z
jakiej racji dla kogoś kto skończył np turystykę albo administrację europejską
robić mu jakieś stanowisko pracy? W imię czego? A na h** to robił? Chciał być
lepszy od innych? Lepszy w czy,? Że mądrzejszy? Bo mówili że jest po tym
praca. I co jest? Nie ma. No to nad czym tu się zastanawiać?

Na produkcję do pośrednika, na doradcę klienta-sprzedawcę, zostać
samozatrudnionym robiąc najbliżej swojej wyuczonej branży a jak nie to się
przekwalifikowywać. I to od razu.

Wreszcie po roku ponad od zakończenia edukacji zrozumiałem rynek pracy i prawa
nim rządzące. Chcesz mieć dobrą pracę po studiach (jak nie masz układów) to
zamiast iść na studia pierw się zderz z rynkiem pracy. Zobacz co na nim jest,
jakie masz możliwości pracy. Wbij się do jakiejś firmy i pracuj. Próbuj coś
osiągnąć. Jeżeli na przeszkodzie stanie edukacja wtedy podwyższaj wykształcenie.

Nie idźcie jak te lemmingi na studia dla samego studiowania dla prestiżu dla
tytułu dyplomu bo nic się nie będzie liczyć tylko wasze umiejętności zawodowe
i bardzo ważne jest żeby były pod lokalny rynek pracy jeśli chcecie w tym
mieście zostać.

Nie czytajcie raportów ogólnopolskich bo one odnoszą się do większych miast.
Agencje z większych miast je robiły a oni mają klapki na oczach bo punkt
widzenia zależy od punktu siedzenia. Inaczej wygląda rynek pracy w warszawie a
inaczej na prowincji.

Nie uogólniać i nie tworzyć egzotycznych kierunków. Pozamykać nierentowne
kierunki po których nie ma pracy w regionie. Apel do władz to jest. I wbrew
kadrze nauczycielskiej bo oni będą bronić swoich stołków do końca udowadniając
że kierunek jest potrzebny i przyszłościowy, marnując czas tysiąca młodych bo
w tym czasie co studiują by wypracowywali PKB kraju. Tak jak urzędnik
europejski udowadnia że jest potrzebny do wykonania tego jednego podpisu i za
to pobiera 10 tys euro pensji. Europa socjalna (w taki rozdymany sposób) musi
umrzeć. Kapitalizm jest jedyną słuszną drogą, trochę socjalizmu jest
potrzebne. Ale nie aż tyle i nie w taki sposób że jeden drugiego tak
nadmiernie obciąża że hamuje jego rozwój zawodowy.

Zobacz wiêcej postów



Temat: Wielkie plany, nikłe plony czyli obiecanki cacanki
"Polska wchodzi w znak Bliźniąt Kaczyńskich"
BUKARESZT - "Polska wchodzi w znak Bliźniąt Kaczyńskich"

"Ziarul Fiananciar" z 23.12., Mihnea Anastasiu

"Konserwatysta Lech Kaczyński zostanie zaprzysiężony na Prezydenta Polski,
podczas wyjÄ…tkowej ceremonii, niespotykanej w tym kraju od czasu wstÄ…pienia na
tron w 1794 ostatniego króla polskiego, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wraz
z nim obecny będzie jego brat bliźniak Jarosław, lider PiS. Po złożeniu
przysięgi przed Parlamentem, L.Kaczyński będzie uczestniczył we mszy świętej
odprawianej w Katedrze Warszawskiej, w celu podkreślenia wagi, jaką nowy
Prezydent przywiązuje do katolicyzmu - fundamentu polskiej tożsamości
narodowej. Dla zwolenników nowego Prezydenta wszystkie te ceremonie są jak
najbardziej uzasadnione, a dzisiejszy dzień ma podkreślić, początek tego, co
nowy szef polskiego RzÄ…du nazywa "RewolucjÄ… MoralnÄ…" - a co jest odnowieniem
społeczeństwa, które "ma wprowadzić ład i porządek moralny w sposobie
funkcjonowania państwa". Z drugiej strony, po 16 latach od upadku komunizmu i
transformacji w kierunku kapitalizmu i demokracji, która podzieliła polskie
społeczeństwo na zwycięzców i przegranych, Lech Kaczyński zaapelował o
pojednanie. Nieoczekiwane zwycięstwo Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich
przyjęte zostało ze sceptycyzmem przez prasę europejską zaniepokojoną
antyliberalnymi wypowiedziami, germanofobią i eurosceptycyzmem byłego
prezydenta Warszawy. L.Kaczyński nigdy nie ukrywał, że gdyby nie restrykcje
prawa europejskiego, to zgodziłby się na ponowne wprowadzenie kary śmierci. W
czasie, gdy był on Prezydentem Warszawy zdecydowanie przeciwstawiał się
organizowaniu, przez polską społeczność gejów i lesbijek, marszów wolności,
przez co w szedł w konflikt, zarówno z organizacjami obrony praw człowieka, jak
i z polskim rządem. Dodatkowo, chęć odrodzenia w narodzie polskim godności,
sprawiła, że Kaczyński wypowiedział wiele krytycznych uwag pod adresem Niemiec
i Rosji. Co, tak mocno zaniepokoiło urzędników europejskich, że Komisja
Europejska zagroziła, iż takie wypowiedzi nowego przywódcy grożą tym, że Polska
utraci prawo głosu w ramach instytucji wspólnoty. Po zakończeniu kampanii
wyborczej, L.Kaczyński skorygował jednak swoja postawę, na bardziej wyważoną, i
tak np. krytyczne uwagi pod adresem Berlina całkowicie znikły z jego
wypowiedzi. Najprawdopodobniej rygory funkcji Prezydenta zdeterminowały L.
Kaczyńskiego do zachowania powściągliwego tonu wypowiedzi, usuwając w ten
sposób wiele z obaw europejskich partnerów Polski. Jednocześnie należy
podkreślić fakt, iż objęcie funkcji Prezydenta zbiega się z pojawieniem się
nowego niemieckiego lidera, katololicko-demokratycznej kanclerz, Angeli Merkel,
z którą nowy Prezydent ma wystarczające powinowactwo ideologiczne, do
odrodzenia się relacji bilateralnych. Niemiecki partner zasygnalizował już
gotowość do odnowienia relacji z Warszawą, a Polska była jednym z pierwszych
miejsc wizyt A.Merkel po przejęciu mandatu. Najbardziej widoczne znaki nowego
zbliżenia między Berlinem, a Warszawą pojawiły się na niedawnej Radzie
Europejskiej w Brukseli, na której Angela Merkel była tą, która broniła
podwyższenia oferty budżetowej wspólnoty, aż do pułapu 1,045% z PNB na poziomie
UE, przeznaczonej na sfinansowanie programów przeznaczonych dla nowych państw
członkowskich, wśród których Polska jest ich głównym benficjentem. Ponadto,
kanclerz Merkel, w sposób symboliczny zaoferowała Polsce, 100 milionów euro
pochodzących z europejskich funduszy przeznaczonych dla biedniejszych regionów
Niemiec, tj. byłego NRD. Choć suma nie jest duże, to ten gest polityczny został
bardzo dobrze przyjęty w Warszawie. Jeśli europejscy partnerzy, preferowani
przez Kaczyńskiego, pozostają na razie nieznani, to sam Prezydent nie ukrywał
swojej sympatii do jeszcze ściślejszego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi,
włącznie z sugestią przedłużenia obecności polskiego kontyngentu w Iraku.
L.Kaczyński poszedł dalej i zapowiedział, że Waszyngton będzie jedną z
pierwszych stolic, które odwiedzi na początku przyszłego roku. Wyzwania, jakie
stoją przed polskim, konserwatywnym rządem są bardzo liczne, gdyż Polska mierzy
się z najwyższą, spośród państw członkowskich UE, stopą bezrobocia, stanowiącą
prawie 18% aktywnych zawodowo obywateli. Również wzrost ekonomiczny z ostatnich
lat nie był zbyt spektakularny i plasował się poniżej 2% rocznie, stając się
normą. Największym wyzwaniem nowej administracji będzie problem korupcji, który
nabrał endemicznego charakteru w czasie rządów lewicowej administracji. Jest to
wielka bolączka braci Kaczyńskich, których formacja wygrała wybory, właśnie
dzięki prawniczemu przesłaniu PiS, a polski elektorat oceni nowy rząd właśnie
za rezultaty walki z korupcjÄ….

Media Zagraniczne o Polsce
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Departament Systemu Informacji
00-580 Warszawa, Al. J. Ch. Szucha 23
tel. 523-9318, fax. 628-3353, www.msz.gov.pl
Rok: XIV Numer: 2750/3503 Data: 2005-12-27 Zobacz wiêcej postów



Strona 2 z 2 • Znale¼li¶my 93 postów • 1, 2



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  co ma urzÄ™dnik europejski
Ogl±dasz odpowiedzi wyszukane dla has³a: co ma urzÄ™dnik europejski