Temat: Ludzkość

Marcin Sienko napisał(a) w wiadomości:
<352af005.2472@news.ict.pwr.wroc.pl...


Tue, 31 Mar 1998 23:34:11 +0200
Słyszałaś może o tym, że rośliny zielone mają to do siebie, że
za dnia wchłaniają dwutlenek węgla a oddają tlen, natomiast nocą
postÄ™pujÄ… mniej wiÄ™cej odwrotnie?  Każdej nocy te wstrÄ™tne drzewa
wysysaja tlen, tak nam potrzebny do życia.


Za to ludzie wydalają dwutlenek węgla zarówno dniem jak i nocą.

Ludzie! Wzywam was, Å‚apcie za


siekiery i lećcie ratować nasz tlen. Agnieszka ostrzega, że niedługo nie
będziemy mieli czym oddychać. Wycinać lasy! ;-)


Ha, ha, ha. Brak poważnych argumentów?


| Zresztą innym też.Dlaczego wszyscy mają taki
| konsumpcyjny stosunek do życia?
Nie wszyscy. Ty jesteś szlachetna i ocalisz świat, nas
wszystkich i to tylko z dobrego serca. ChoÅ› my puste i konsumpcyjnie
nastawione do życia zwierzęta wcale na to nie zasługujemy.


:)

Zasługujemy, tak samo jak pierwotniaki, skunksy i bobry.


Mów za siebie, dobrze. Ja nie wyciąłem żadnego lasu, nie
zasyfiłem oceanu i nie wymordowałem nawet jednego małego milionika
zwierzÄ…t (choć trochÄ™ ich zjadÅ‚em).  A już o zaludnianie sobÄ… globu
nawet przez myśl mi nie przeszło. ;)


Ciekawe. Zapewne nie wiesz o tym, że zeszyty, które zapisujesz są zrobione z
drzewa, że benzynkę, którą wlewasz do swego maluszka (być może), przepływa
codziennie w olbrzymich tankowcach rozbijajÄ…cych siÄ™ co jakiÅ› czas na jakiÅ›
wybrzeżach. Każdy teraz powie: "to nie ja". No to, kto w takim razie? Duch
Święty?


| Co zostanie,
| po nas? Czy rzeczywiście jesteś tak pusty, że guzik Cię to obchodzi?
Jeśli brak zainteresowania tego typu problemami jest oznaką
pustoty, to muszę przyznać, że masz rację - jestem pusty. :)


I mam nadzieję, że się z tym dobrze czujesz.


| A wiesz na przykład, że większość dorosłych mężczyzn na tej
| planecie przeszło przeszkolenie wojskowe, gdzie nauczono ich zabijać. ;)
| Jak sądzisz, o czym to świadczy?

| O tym, że mężczyźni wymyślili wojnę i zabijanie?

TrafiÅ‚aÅ› w dziesiÄ…tkÄ™. ;)  KurczÄ™, Ty to siÄ™ musiaÅ‚aÅ› podlizywać
tej Atenie. Obdarowała Cię tak, że to pewnie przez Ciebie już dla mnie
nie starczyÅ‚o. ;)  WyciÄ…gasz tak lotne wnioski, że aż mi dech w piersi
zapiera...


A masz jakieś inne wytłumaczenie? Chyba jest jakiś powód, że faceci tak
lubią zabijać?


| Jasne, Twoje rozumowanie jest proste. Byle bym ja nie był głodny, reszta
to
| kit, co mnie to obchodzi.

Niezupełnie. Byle bym ja nie był głodny, ani kilka ważnych dla
mnie osób. Reszta mnie nie obchodzi.
Twoje rozumowanie jest oczywiście właściwsze: Popatrz, świat
głoduje, jest źle, zwierzęta giną, lasy płoną. Nie myśl o sobie i nie
ciesz się jak głupi, bo przecież świat nam umiera... Niech nikt nie waży
się cieszyć! ;-)


A ciesz się. A wiesz, że tylko głupi jest szczęśliwy? To nie ja wymyśliłam.
Poza tym można cieszyć się życiem i dbać o świat. Ja jakoś staram się i
myślę, że dobrze na tym wychodzę. Dzięki mojej miłości do Ziemi zwiedzam
sobie świat, walczę o wielorybki pod Antarktydą, o pingwinki w cieśninie
Magellana, czy i lasy deszczowe w Brazylii. Mówię Ci, jestem cholernie
szczęśliwa, gdy siedzę sobie na totalnym pustkowiu Patagonii i patrzę na
Krzyż Południa. I jakoś nie zazdroszczę tym, którym jest wszystko jedno. Co
oni mają z życia? Telewizor z debilnymi serialami, jabola i ten sam widok z
okna przez całe życie. Na pewno nie zamieniabym się na takie szczęście z
TobÄ….


Wiesz, moja droga, gdyby _każdy_ dbał o siebie i najbliższe
otoczenie, _każdy_ wychował tak swoje dzieci, troszczenie się o
przyszłość świata byłoby zbędne. Ale do czasu, gdy po tej pięknej acz
umierajÄ…cej planecie biegajÄ… stada nic nie robiÄ…cych krzykaczy, nic siÄ™
nie zmieni. I to też dobrze. :)


Czy to ja jestem tym nic nie robiÄ…cym krzykaczem? Niestety muszÄ™ CiÄ™
zawieść.


| Intryguje mnie jednak cały czas jedna sprawa. Dlaczego jestem takim
| zaciekłym przeciwnikiem walki o tropikalne lasy, ginące wieloryby czy
sowÄ™
| śnieżną.
Nie wiem dlaczego jesteÅ› przeciwnikiem tak szczytnych idei. To w
sumie nieładnie. ;-)


Fe


Ale nie będę się czepiał literówek. Pewnie psychoanalitycy
mieliby coś do powiedzenia na ten temat. Czyżby Twoja nieświadoma część
nie mogła już znieść tej chorej troski o cały świat, prezentowanej przez
Twoja część bardziej Å›wiadomÄ…?  Próbuje CiÄ™ o tym poinformować? ;)
Poznaj samÄ… siebie. :)


Złośliwy to Ty jesteś. Ja Ci Twoich literówek nie wypominam. Patrz
poprzednie posty.


| Tylko przypomnę Ci, że oni byli tu pierwsi.
Wiesz, Ty masz rację. Oni byli pierwsi, więc my powinniśmy
ustąpić im miejsca. A gdyby tak zamienić się ze zwierzętami w ZOO. My,
do klatek, one na wolność. Przecież one były tu pierwsze...


Dobry pomysł. Nawet wiem, kogo bym nie chciała mieć za sąsiada obok w
klatce.

Wyburzyć


miasta i zasadzić lasy, niech zwierzęta mają gdzie żyć. Na dobrą sprawę
należałoby wrócić do lepianek, one byłyby ekologiczne. I przy tym nie
utrudnialibyśmy zwierzętom zdobywania tak potrzebnego im pożywienia...


Widzę się Twoje pojęcie ewolucji jest chore.


| I obyśmy my nie byli ostatni. Jeszcze 5 mld lat może istnieć nasza
planeta,
Rany boskie, tylko 5 mld lat???

| może jednak warto się zatroszczyć o nią, bo w
| ciągu paru tysięcy przestawiliśmy na niej dokładnie wszystko.
Powiedz mi, Agnieszko, czy Twoja ludzka pycha sięga już tak
daleko, że naprawdę przypuszczasz, że człowiek może zniszczyć Ziemię?
Ona już niejedno przeżyła i ludzi też przetrwa. Nie sądzisz?


Mam wątpliwości.

Agnieszka

Zobacz wiêcej postów



Temat: Ludzkość

Sat, 4 Apr 1998 01:09:13 +0200 Agnieszka Sikora pisze:


| Słyszałaś może o tym, że rośliny zielone mają to do siebie, że
| za dnia wchłaniają dwutlenek węgla a oddają tlen, natomiast nocą
| postÄ™pujÄ… mniej wiÄ™cej odwrotnie?  Każdej nocy te wstrÄ™tne drzewa
| wysysaja tlen, tak nam potrzebny do życia.

Za to ludzie wydalają dwutlenek węgla zarówno dniem jak i nocą.


        Racja!  Zostawcie drzewa, wyrzynać ludzi!


Ludzie! Wzywam was, Å‚apcie za
| siekiery i lećcie ratować nasz tlen. Agnieszka ostrzega, że niedługo nie
| będziemy mieli czym oddychać. Wycinać lasy! ;-)

Ha, ha, ha. Brak poważnych argumentów?


        Ty nie reagujesz na poważne argumenty. Szkoda fatygi.


Ciekawe. Zapewne nie wiesz o tym, że zeszyty, które zapisujesz są zrobione z
drzewa, że benzynkę, którą wlewasz do swego maluszka (być może), przepływa
codziennie w olbrzymich tankowcach rozbijajÄ…cych siÄ™ co jakiÅ› czas na jakiÅ›
wybrzeżach. Każdy teraz powie: "to nie ja". No to, kto w takim razie? Duch
Święty?


        To ONI. ;-)


| Co zostanie,
| po nas? Czy rzeczywiście jesteś tak pusty, że guzik Cię to obchodzi?
| Jeśli brak zainteresowania tego typu problemami jest oznaką
| pustoty, to muszę przyznać, że masz rację - jestem pusty. :)

I mam nadzieję, że się z tym dobrze czujesz.


        Nadzieja jest... zreszta nieważne. ;)  Dobrze siÄ™ z tym czujÄ™.
:)


| | A wiesz na przykład, że większość dorosłych mężczyzn na tej
| | planecie przeszło przeszkolenie wojskowe, gdzie nauczono ich zabijać. ;)
| | Jak sądzisz, o czym to świadczy?

| O tym, że mężczyźni wymyślili wojnę i zabijanie?

A masz jakieś inne wytłumaczenie? Chyba jest jakiś powód, że faceci tak
lubią zabijać?


        Och, takich powodów jest caÅ‚e mnóstwo.  Tylko, że nie o to tu
chodzi. Bo nie wszyscy faceci i nie zawsze lubiÄ…. Nie zmienia to jednak
tego, że i tak  uczÄ… siÄ™ zabijać. Pewnie to spisek Illuminatów... ;-)


| Twoje rozumowanie jest oczywiście właściwsze: Popatrz, świat
| głoduje, jest źle, zwierzęta giną, lasy płoną. Nie myśl o sobie i nie
| ciesz się jak głupi, bo przecież świat nam umiera... Niech nikt nie waży
| się cieszyć! ;-)

A ciesz się. A wiesz, że tylko głupi jest szczęśliwy? To nie ja wymyśliłam.


        WolÄ™ być gÅ‚upi, niż nieszczęśliwy. Już taki mam defekt. :)


Poza tym można cieszyć się życiem i dbać o świat. Ja jakoś staram się i
myślę, że dobrze na tym wychodzę. Dzięki mojej miłości do Ziemi zwiedzam
sobie świat, walczę o wielorybki pod Antarktydą, o pingwinki w cieśninie
Magellana, czy i lasy deszczowe w Brazylii. Mówię Ci, jestem cholernie
szczęśliwa, gdy siedzę sobie na totalnym pustkowiu Patagonii i patrzę na
Krzyż Południa.


        :)))  Baw siÄ™ dobrze. :)  Cóż mogÄ™ dodać, don Kichot też bywaÅ‚
szczęśliwy, a są gorsze sposoby na życie. :)


I jakoś nie zazdroszczę tym, którym jest wszystko jedno. Co
oni mają z życia? Telewizor z debilnymi serialami, jabola i ten sam widok z
okna przez całe życie. Na pewno nie zamieniabym się na takie szczęście z
TobÄ….


        Co Å›wiadczy o tym, że każde z nas jest na swoim miejscu. A moja
droga nie jest TwojÄ… drogÄ… ( i odwrotnie). :)


| Wiesz, moja droga, gdyby _każdy_ dbał o siebie i najbliższe
| otoczenie, _każdy_ wychował tak swoje dzieci, troszczenie się o
| przyszłość świata byłoby zbędne. Ale do czasu, gdy po tej pięknej acz
| umierajÄ…cej planecie biegajÄ… stada nic nie robiÄ…cych krzykaczy, nic siÄ™
| nie zmieni. I to też dobrze. :)

Czy to ja jestem tym nic nie robiÄ…cym krzykaczem? Niestety muszÄ™ CiÄ™
zawieść.


        Nie bierz wszystkiego tak do siebie, bo nigdy nie przestaniemy
się kłócić. ;)


| Ale nie będę się czepiał literówek. Pewnie psychoanalitycy
| mieliby coś do powiedzenia na ten temat. Czyżby Twoja nieświadoma część
| nie mogła już znieść tej chorej troski o cały świat, prezentowanej przez
| Twoja część bardziej Å›wiadomÄ…?  Próbuje CiÄ™ o tym poinformować? ;)
| Poznaj samÄ… siebie. :)

Złośliwy to Ty jesteś.


        Mam też inne zalety. ;-)


| Tylko przypomnę Ci, że oni byli tu pierwsi.
| Wiesz, Ty masz rację. Oni byli pierwsi, więc my powinniśmy
| ustąpić im miejsca. A gdyby tak zamienić się ze zwierzętami w ZOO. My,
| do klatek, one na wolność. Przecież one były tu pierwsze...

Dobry pomysł. Nawet wiem, kogo bym nie chciała mieć za sąsiada obok w
klatce.


        Ja też wiem, kogo bym nie chciaÅ‚ mieć... :)
        Wiem też, że nie mam ochoty trafić do klatki.


| Wyburzyć
| miasta i zasadzić lasy, niech zwierzęta mają gdzie żyć. Na dobrą sprawę
| należałoby wrócić do lepianek, one byłyby ekologiczne. I przy tym nie
| utrudnialibyśmy zwierzętom zdobywania tak potrzebnego im pożywienia...

Widzę się Twoje pojęcie ewolucji jest chore.


        A co to ma do ewolucji?


| może jednak warto się zatroszczyć o nią, bo w
| ciągu paru tysięcy przestawiliśmy na niej dokładnie wszystko.
| Powiedz mi, Agnieszko, czy Twoja ludzka pycha sięga już tak
| daleko, że naprawdę przypuszczasz, że człowiek może zniszczyć Ziemię?
| Ona już niejedno przeżyła i ludzi też przetrwa. Nie sądzisz?

Mam wątpliwości.


        A ja jestem o tym przekonany. Ludzie być może wreszcie sami siÄ™
wykończą, ale ziemia to przetrwa i powstanie nowe życie, być może
zupełnie nie podobne do tego, co obserwujemy teraz.
        Ale póki co można siÄ™ cieszyć. ;-)

Pozdrowienia od glupiego i szczesliwego :)

Zobacz wiêcej postów



Temat: Opowieści dziwnej tresci 2
Pani Janeczka poganiala swoj zespol tak, ze zespol postanowil sprezentowac jej
przy najblizszej sposobnosci korbacz, albowiem korbacz doskonale nadaje sie do
poganiania niewolnikow. Pani Janeczka westchnela, odsunela sie od komputera,
odwrocila w strone zespolu i zapytala slodko:
- Podoba wam sie to, co widzicie na na monitorach?
- Nie! - odpowiedzial nieco niezgrany chorek, po czym nastapily chaotycznie
wyjasnienia dlaczego im sie ta lektura nie podoba.
Pani Janeczka skinela glowa.
- Dlatego wlasnie bedziemy pracowac od switu do zmierzchu i jeszcze sporo ponad
to. Istnieje jeszcze problem czasu, zupelnie od nas niezalezny, a bardzo
istotny. W dodatku bedziemy to robic w scislej tajemnicy. A na zakonczenie wam
powiem, ze naczalstwo chce sciac leb tej hydrze jednym uderzeniem. I od naszej
pracy tutaj zalezy, czy im sie to uda, czy nie. Tak wiec - do roboty!
Zespol wrocil do roboty i udalo mu sie zakonczyc przeglad i uaktualnianie bazy
danych w poniedzialek o godzinie 11:47 wieczorem.

W poniedzialek Dziadek i Pawel obudzili sie pozno. Niedzielne uroczystosci
oficjalnego powitania Dziadka, w ktorych musieli wziac udzial (Dziadek jako ich
ofiara, a Pawel jako cos w rodzaju przyjaciela ofiary) przeciagnely sie do
poznych godzin nocnych. Na uroczystosciach obecni byli nie tylko miejscowi
notable z miasta i okregu, ale rowniez ze stolicy. Dlugie i kwieciste mowy,
ktorych Pawel nie rozumial, a tlumaczyc nie mial kto, Dziadek bowiem zostal
usadowiony dosc daleko od niego, przypinanie Dziadkowi jakichs odznak i
odznaczen (udalo mu sie dowiedziec, ze jeden z nich to bardzo wysoki order, ale
od razu zapomnial, jaki) no i wreszcie oficjalne przyjecie, na ktorym byla
mieszanka potraw miejscowych, ogolnochilijskich i polskich, podlewana
odpowiednimi alkoholami. Wszystko to trwalo bardzo dlugo, ale w rozmowach z
ludzmi, ktorzy byli sie w stanie z nim porozumiec Pawel znalazl wspolny motyw -
zal i gorycz, ze dopiero trzeba bylo ingerencji brytyjskiej, zeby wlasciwie
uhonorowac Dziadka, zamiast zrobic to lata temu. Przebijajaca przez ten zal byla
milosc i szacunek dla tego niezwyklego czlowieka, milosc ktora wyrazila sie, juz
lata temu, nadaniem mu owego cieplego imienia (przydomka?) Dziadek, ktore
zostalo zaakceptowane przez cale miasto i okolice. Ciekawe bylo to, ze ten
szacunek, polaczony z szacunkiem dla Ignacego Domeyki promieniowal na wszystkich
przedstawicieli tego tak egzotycznego dla Chilijczykow narodu i jego
przedstawicieli, co Pawel odczuwal osobiscie. Oczywiscie, nie mial nic przeciwko
temu, ale jakos czul, ze wolalby na ten szacunek zasluzyc osobiscie, a nie byc
objety nim en masse (co prawda kilku rozmowcow przypomnialo mu jego
przeplyniecie CiesninyMagellana, ale Pawel uwazal, ze nie nie bylo w tym ani
nic bohaterskiego, ani nic nowatorskiego, wiec szacunek byl zgola na wyrost). W
kazdym razie, po zjedzeniu poznego i raczej skromnego sniadania usiedli obaj
przy komputerze i delektowali sie przygodami Luski i ogladaniem bohomazow
tworzonych przez forumowiczow (trzeba przyznac, ze forumowicze sie starali i
niemal kazdy obrazek zaslugiwal na to miano - jedynym wyjatkiem byly obrazki
szkicowane przez jedna z "foremek", na ktorych kon wygladal rzeczywiscie jak kon
i to malowany reka takich asow malarstwa jak Kossak czy Podkowinski, tak wiec na
miano bohomazow nie zaslugiwaly, z czym zgodnie zgadzalo sie cale forum).
Wreszcie, po zakonczeniu czytania nowosci, trzeba bylo podjac decyzje co tu
zrobic z tak pieknie zaczetym dniem.
- Jestes w stanie prowadzic dzis samochod, Pawelku? - zapytal Dziadek
- Nie, a ty, Dziadku? - odpowiedzial Pawel.
- Tez nie. W takim razie pojdziemy spacerkiem na ostroge.
Dzien byl piekny, sloneczny i cieply, z leciutenka bryza, nie musieli wiec
ubierac sie bardzo cieplo. Nie spieszac sie powedrowali na ostroge, pozdrawiani
przez wszystkich, czesto zatrzymujac sie na chwile zeby zamienic kilka zdan, tak
wiec droga, ktora normalnie zabierala dwadziescia piec minut, tym razem trwala
poltorej godziny. Na ostrodze rzecz sie miala podobnie. Wreszcie dotarli do
glowki falochronu i usiedli na laweczce. Ocean byl niemal gladki jak lustro, bo
ledwie polmetrowe fale leniwie rozbijajace sie o ostroge byly male w porownaniu
do normalnych poltorametrowych, a wrecz pomijalne do sztormowych. Te mogly
osiagnac wysokosc ponad dziesiec metrow, a raz, w owym pamietnym huraganie
sprzed trzydziestu lat - dwudziestu metrow. Dziadek dlugo patrzyl na zachod i
wreszcie zagadnal:
- Jak zamierzasz dalej plynac?
- Niemal prosto na zachod do Nowej Zelandii, potem chyba zahacze o Perth w
Australii, dookola Przyladka Dobrej Nadziei i najkrotsza droga do Europy, przez
Kanal La Manche i ciesniny dunskie na Baltyk i do Gdyni. W Polsce troche
odpoczne, przebadam te kamienie z poludnia i chyba wroce tutaj.
- Jak dlugo ci to zajmie?
- Duzo zalezy od wiatrow, ale na pewno nie mniej niz szesc miesiecy.
- W zimie wybieram sie do Polski. Moze sie zobaczymy, o ile zdazysz doplynac. A
w Nowej Zelandii gdzie sie chcesz zatrzymac?
- Wszystko jedno.
- Gdybys zawinal do Wellington, to dam ci telefon do Oli, zapytalem ja i sie
zgodzila.
- No to chyba zatrzymam sie w Wellington. Wspominales, ze sa tam dobre knajpy?
- Sa. Zreszta, po kilku miesiacach na morzu, kazda knajpa jest dobra...
- Oj tak, masz dwustuprocentowa racje, Dziadku. Ale najpierw musze wyruszyc w
dalsza droge.
- No to chodzmy sie dowiedziec, co slychac u Juana.
Jednak nie doszli do Juana. Zdazyli tylko dojsc do nasady ostrogi (wciaz sie
zatrzymujac i rozmawiajac ze spacerowiczmi), kiedy ujrzeli Juana zblizajacego
sie do nich kurcgalopkiem. Zatrzymal sie kolo nich, lekko zasapany i powiedzial:
- Wlasnie otrzymalem wszystkie czesci, ktore poleciles zamowic, Dziadku. Mozemy
zaczynac.
- Swietnie. W takim razie zaczniemy jutro rano. Pusc dzisiaj ludzi wczesnie do
domu, zeby byli na jutro wypoczeci. Robota bedzie dluga i wyczerpujaca, a przede
wszystkim - precyzyjna.

c.d.n.

Zobacz wiêcej postów



Strona 2 z 2 • Znale¼li¶my 49 postów • 1, 2



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  CieÅ›nina Magellana
Ogl±dasz odpowiedzi wyszukane dla has³a: CieÅ›nina Magellana